Nie jest najgorzej. Zaczynam się przyzwyczajać do mniejszych posiłków choć do "jest dobrze" jeszcze trochę brakuje. Dziś świętuję swój pierwszy mały-duży sukces Odmówiłam pyszności z grilla i wszystkich słodkości, które były na stole. Jest to dla mnie totalna nowość, bo do tej pory przy takich okazjach zajadałam się jak szalona tłumacząc sobie, że to tylko jeden dzień a później się ogarnę, oczywiście każdy taki jeden dzień oddalał mnie od celu i osłabiał moją silną wolę na tyle, że tych dni było coraz więcej. KONIEC tym razem zamierzam wytrwać w swoim postanowieniu bez ustępstw, no może poza jednym, bo od czwartku do niedzieli będę na wyjeździe i o swoje posiłki będę musiała zadbać sama. Obiecuję jednak sumiennie, że nie rzucę się na wszystko co stanie na mojej drodze. Po powrocie do domu powrót do cateringu i jestem dobrej myśli.
angelisia69
20 czerwca 2016, 03:09dasz rade na wyjezdzie,zawsze mozna wybrac mniejsze zlo ;-) pozatym pocwiczysz asertywnosc.Powodzonka i gratuluje zachowania na grillu
Sunschine
20 czerwca 2016, 10:48Dziękuję, na pewno dam radę! :) Grill był dobrym wstępem :)