Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Efekty niezbyt spektakularne, ale zawsze...


74kg. Tyle ważę na dzień dzisiejszy. Podczas wyjazdu ktoś chyba czuwał nad moją dietą, bo ilekroć zamawiałam coś czego jeść nie powinnam działy się śmieszne rzeczy: raz młoda siostry nie dostała swojej zapiekanki i musiałyśmy się podzielić moim obiadem (niestety kotlet w panierce i fryty), innym razem obie zamówiłyśmy grillowany filet z mozzarellą i pesto i okazało się, że za 26zł prócz tego fileta (mega spieczonego) na talerzu nie było nic innego :)

Siłą rzeczy podczas podróży musiałam się żywić kanapkami, bo jadąc samochodem 7 godzin nie dałabym rady na sałatkach i zupach (choroba lokomocyjna). Pilnowałam jednak żeby porcje zawsze były na tyle małe żeby nie było mi ciężko wrócić do diety i z dumą muszę przyznać, że mi się to udało. Kolacje zawsze były niewielkie i przeważnie była to owsianka z jogurtem naturalnym i bananem, w hotelowym śniadaniu na szczęście były również sałatki i każdego dnia wybierałam właśnie o plus duża łyżka stołowa jajecznicy i tu chleb znów nieunikniony inaczej nie weszłabym do samochodu.

To tyle na dziś, mały ząbkuje i mam w domu armagedon...

  • angelisia69

    angelisia69

    29 czerwca 2016, 13:49

    czyli tak zle nie bylo ;-) ale mam nadzieje ze wyjazd sie udal ;-) Wspolczuje zabkowania,niezbyt milo to wspominam :/ Pozdrawiam

  • spelnioneMarzenie

    spelnioneMarzenie

    29 czerwca 2016, 13:25

    :D