Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Pierwszy DZIEŃ NOWEGO PODEJŚCIA


na wstępie - ja lat 40, waga 73kg, wzrost 170 cm. Waga idealna - 55-60 kg i rozmiar 38...

Rano wstałam pełna optymizmu.

Wczoraj dostałam plan diety, chyba bardziej mi odpowiada, niż układany przez inną dietetyczkę na innej stronie.

Jest południe, plan częściowo wykonany, ale ćwiczenia nie bardzo mi odpowiadają, może kwestia przestawienia się.

Dieta... mam ten głupi czas w ciągu miesiąca i nie mogę się powstrzymać przed podjadaniem :(  podjadam gotowany kalafior... ale to tylko 200g i 100kcal... jestem usprawiedliwiona? dodam, że dietę mam ustaloną na 1200 kcal i przy nawet minimalnym wysiłku , zapotrzebowanie na kalorie będzie większe...

Nie napisałam jeszcze, że na temat diet i ćwiczeń jestem teoretycznie super wyedukowana, lata czytania i różnych prób, ale jak to bywa... motywacji ostatnimi czasy brakuje, albo jeszcze inaczej, motywacja siedzi ze mną na dupie w pracy a kawałku czasu nie umiem wyrwać na ćwiczenia...

I jakie to ćwiczenia... ? cokolwiek zacznę , od razu zadyszka i się zniechęcam.

Tłumaczę sobie, że zacznę od 5 minut.... dochodzę do 15 minut, waga się zmniejsza, czasu zaczyna brakować i tak w kółko Macieja.

Nie powiem, że mam dużą nadwagę, ale noszenie tych 20-stu kilogramów więcej na grzbiecie zapoczątkowane zajściem w ciążę i musowe ograniczanie ruszania się, nie jest dla mnie komfortowe.

Postanowiłam ponownie wziąć się w garść... Jestem dobrej myśli, mam grupę wsparcia, może coś się tam zacznie dziać, no i ten pamiętnik , który mam zamiar pisać, będzie takim "przyjacielem", do którego będę mogła zawsze wrócić, wyżalić się , a co najważniejsze, czarne na białym będą widoczne moje grzechy ;)

Jest wieczór, na dzisiaj już kończę pracę. 

Wyznaczony przez siebie limit 1200 kcal przekroczyłam o 113 kcal i 6% tłuszczy za dużo...to przez sery, kocham i ubóstwiam. Jak tylko zjem te pyszności z lodówki, ograniczę ich kupowanie.I słodyczy, ech...  a co z czipsami?... nie będę kupować dzieciom, to nie będę miała co im podjadać ;P

Wody trochę za mało.

Ogólnie czuję w mięśniach, że coś się ruszałam, więc mogę powiedzieć, że prawie spełniona kładę się do łóżka. Czas na odpoczynek.

Jutro będzie lepiej :)

  • KAROLKA29

    KAROLKA29

    24 października 2017, 16:28

    Powodzenia