Była wkońcu w tej bibliotece. Choć u nas pogoda jest beznadziejna. Zimno, buro i jeszcze ostro deszcz pada. Ale tam poszłam. Założyłam sobie kartę i wzięłam od razu trzy książki: Sam Bourne "Trzydzieści sześć dusz", Erica Spindler "Morderca bierze wszystko", Harlan Coben "Krótka piłka". Jestem właśnie w trakcie czytania tej ostatniej. Jest narazie do rzeczy. Bardzo lubię zagadki kryminalne, morderstawa itp. Jak tylko wróciłam to zaczęłam czytać. Po drodze wstąpiłam do biedronki kupić sobie duży serek wiejski z Piątnicy, Program TV, powidła śliwkowe i wafle ryżowe. Już dawno nie jadłam powideł więc się na nie w sklepie skusiłam. Zjem jutro sobie razem z naleśniczkiem.
Zanim wyszłam dzwonił do mnie Paweł był ciekawy co robię. Hm akurat się malowałam. Ja to zawsze mówię, że człowiek musi się odhamić. Poza tym inaczej się wygląda. Pozytywniej o ile tego za dużo się nie nałoży.
Niedawno zjadłam III posiłek. Najważniejsze jest to, że do niego dotrwałam bez żadnych grzeszków po drodze. Dam radę i wytrwam. Zjadłam koktail truskawkowy z jogutrem naturalnym z gruszkami. Już mam po dziurki tych gruszek ale na szczęście została tylko już jedna. Juto zjem i będzie z głowy. Zaraz zabieram się za czytanie. Póki co rybka na obiad się odmraża więc nie mam co robić.
Do usłyszenia babeczki pozdrawiam i buziaczki.