Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
SD - dzień 54 - źle się dzieje...


Zgodnie z wczorajszym postanowieniem - czas na "spowiedź"

Wczoraj nie trzymałam się do końca diety. Zjadłam pączka, dojadłam migdałami (chociaż nie takie garście jak ostatnio), wypiłam dodatkową kawę... 
Dzisiaj.. dzisiaj moja motywacja i walka to jakaś fala... Rano wstałam z przeświadczeniem, że czas się pozbierać do kupy, w końcu kilogramy same nie spadną.
Później ciągle coś za mną chodziło, więc zrobiłam sobie porządną kawę cappucino, powyjadałam suszone owoce z musli...
Po tym stwierdziłam, że nie może tak być... Obiad zjadłam zgodnie z dietą, myślałam, że już będzie dobrze...
A później mnie zmęczenie wzięło, synek marudzi od wczoraj, chyba kolejne zęby idą i jestem wykończona. Dodatkowo i u mnie nie wiadomo co ze zdrowiem i u synka jakiś szmer nad serduszkiem wykryli (niby mówią, żeby się nie martwić, bo wiele dzieci tak ma, ale jeszcze czekamy na kardiologa)... I szlag trafił dietę... Męża idącego do sklepu poprosiłam o coś słodkiego. Kolacja też była niedietetyczna. Czuję, że znów idzie w tym kierunku, gdzie wszystko rzucę i oleję. 

Łapie mnie jakiś dół. W zeszłym roku o tej porze jeszcze byłam w szpitalu po porodzie. Synek urodził się z zapaleniem płuc, był w inkubatorze 1,5 doby. Później było bieganie po lekarzach, żeby sprawdzić czy wszystko ok. Na szczęście się prawidłowo rozwija, wiec odetchnęliśmy z ulgą. A teraz - rok później, znów nam się zaczynają wycieczki. Bo to szmer w serduszku, bo odchyły jakieś w morfologii - niby niewielkie, nie ma się co denerwować, ale jednak skierowanie do specjalisty wypisane, żeby skontrolować. Każdego dnia modlę się, żeby z moim maludasem było wszystko w porządku, bo kocham go ponad życie. I tu zakończę chyba dzisiejszy wpis, bo widzę, że jeszcze chwila i się za bardzo uzewnętrznię i napiszę tu o rzeczach, o których nigdy nikomu nie mówiłam.
Mam nadzieję, że jutro obudzę się w lepszym nastroju, bo widzę, że dzisiaj mnie bierze na jakieś poważne, egzystencjalne przemyślenia.

  • lapaz80

    lapaz80

    26 lutego 2017, 03:16

    Težmż przy pobycie w szpitalu mam stwierdzili szmer. Pòźnieh ponownie ale w badaniach wyszło ok. Szczerze mòwiac już nie pamiętam jakie zrobili badania. O szmerze mówili najpierw gdy miała 3 miesiące potem 1, 5 Roku a pòźniej jeszcze gdy miała 3. Teraz ma 13 więc pewne rzeczy mi uleciały

    • SzczesliwaByc

      SzczesliwaByc

      26 lutego 2017, 10:02

      Dziękuję, mam nadzieję, że u nas to też nie będzie nic niepokojącego :)

  • lapaz80

    lapaz80

    25 lutego 2017, 08:35

    Będzie dobrze. Moja còrka też miała ròżne przejścia. Urodziła się z wadą jelit , W drugiej sobie przeszła operacje, później refluks żołądkowy. Potem lekarze ciągle coś u niej wynajdywali co wcale się nie potwierdzało. Najpierw że potem wodogłowie, A wreszcie szmery na sercu. Wszystko sprawdzałam Ty też sprawdzisz i będzie dobrze. Trzymam kciuki.

    • SzczesliwaByc

      SzczesliwaByc

      25 lutego 2017, 20:05

      Bidulka :( Mnie też straszyli wodogłowiem, ale na szczęście się nie sprawdzilo. A co u Was z tym szmerem było? U nas wcześniej nikt nic nie wykrył, dopiero z miesiąc temu jak był chory lekarka usłyszała, ale mówiła, że większość przeziębionych dzieci tak ma... no ale teraz na bilansie znów lekarka to usłyszała, więc zaczęłam się stresować. Oby u nas było jak u Was, że wszystko jest ok...

  • CookiesCake

    CookiesCake

    24 lutego 2017, 23:31

    No trochę nieciekawa sytuacja :( Mam nadzieje, że Twojemu synkowi nic będzie.. a co do diety to może poczytaj wcześniejsze swoje wpisy i może tamta TY doda Ci energii, żeby upilnować to wszystko. Zdrówka dla Was :* ♥

    • SzczesliwaByc

      SzczesliwaByc

      25 lutego 2017, 20:02

      Ja też, bardziej się boję o niego niż o siebie, chociaż nie ukrywam, że od kiedy go mam to bardziej też myślę o swoim zdrowiu - w końcu teraz żyję dla niego ;-) Może faktycznie to dobry sposób, żeby poczytać, chociaż przypuszczam, że największego wiatru w skrzydłach dodałaby mi zgoda na powrót do ćwiczeń - nie wierzę, że to mówię, ale tak jest ;-)