Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
36/120 - Lustro prawdę Ci powie...


I znów zacznę dzisiaj od wspomnień... bo za 2 tygodnie wesele...

Zaczynając dietę w styczniu, zaplanowałam sobie, że pod koniec maja dopiero zacznę się rozglądać za sukienką. Założenie było takie, że będą to sukienki w rozmiarze 38, może małe 40 - max... Czułam, że mogę góry przenosić, czułam, że marzenia się spełnią, a ja będę wyglądała po prostu dobrze.

Gdzieś w tym okresie od stycznia do dnia dzisiejszego moja waga zjechała od 70 kg do 64,5... Dzisiaj wynosi 69? 70? Właśnie w tych granicach...

A przechodząc do dnia dzisiejszego. Jedyne założenie jakiego dotrzymałam od stycznia to to, że pod koniec maja ruszę na sklepy. Chciałabym sobie to odpuścić, sukienkę na samo wesele mam, ale choćbym się wiła, ściskała i nie wiem co jeszcze robiła - nie wejdę w żadną inną, więc nie mam stroju na poprawiny.
I tak ruszyłam dzisiaj na zakupy. Efekt - nogi odpadają z bólu, padam na twarz i... szczerze się nienawidzę. A stroju jak nie miałam tak nie mam...

42, 44 a nawet 46.. to rozmiary, które przymierzałam dzisiaj. Jestem szczerze załamana, wściekła na siebie i na prawdę nie mogę na siebie patrzeć. 

Nienawidzę tego jak wyglądam - nie dość, że blada, zmęczona, cera się psuje... To jeszcze gruba, potwornie gruba. Płakać mi się chcę jak patrzę na siebie w lustrze, a przecież te lustra w sklepach zazwyczaj dodatkowo odbierają kilka kilogramów.

Nienawidzę się za to, że po raz kolejny zawaliłam. Że zaprzepaściłam schudnięcie 5,5 kg i wróciłam do wagi wyjściowej. I myślę, że skoro nie potrafiłam schudnąć przez pełne 5 miesięcy, to jaka jest szansa na to, że schudnę w 2,5 do kolejnego, sierpniowego wesela? 
Teraz już nie myślę pozytywnie. Teraz myślę, że za 2 miesiące będę znów płakać nad sobą, szukając kolejnej kiecki... 

To był zły dzień. I zwyczajnie mam siebie dość :(

  • 14chochol

    14chochol

    28 maja 2017, 18:23

    Szkoda czasu na niewawisc. Szczegolnie, ze nic nie wnosi dobrego do naszego zycia. Lepiej zainwestuj ta energie w dazenie do swojej zdrowej wagi ciala. Np https://www.youtube.com/watch?v=PPXv2c3tnKs. Ja dedykuje kazda szklanke wody mojej idealnej wadze ciala. Tu strona po co organizm gromadzi tkanke tluszczowa. http://www.akademiawitalnosci.pl/10-oznak-ze-masz-zatruty-organizm/

    • SzczesliwaByc

      SzczesliwaByc

      29 maja 2017, 12:35

      Obejrzałam filmik, trochę sceptycznie jestem nastawiona. Faktyczne u Ciebie to działa? To dedykowanie?

    • 14chochol

      14chochol

      29 maja 2017, 19:19

      Ja tez generalnie jestem niedowiarkiem. Nie uwazam, ze jestem najmadrzejsza i wszystko wiem. Probuje dziwne rzeczy i wielokrotnie bylam zaskoczona pozytywnie. Tak u mnie dziala. Wciaz kontynuje bo moja waga idealna to cos w okolicach 60kg. Na ta chwile mam 78.5 kg czekam do konca tygodnia, aby na pewno zostac w okoicach 78kg. Pozdrawiam i zycze wytrwalosci.

  • Orzeszek1984

    Orzeszek1984

    28 maja 2017, 14:16

    hmm...no to do sierpniowego wesela masz tak naprawde AŻ 2,5 miesiąca. Tak musisz myśleć. To czas, w którym ja chyba jakieś 8-10kg schudłam. Uważam,że bez głodzenia,ale z dużym batem nad jedzeniem (bez możliwości odginania się od zasad) i razem z regularnym sportem to jest możliwe!Tylko musisz mieć konkretną dietę, której nie będziesz zmieniać. Jeśli Vitalia Cię nie zachwyciła, to może macie lokalnego dietetyka?U nas ludzie niektórzy chwalą takie osoby. No i sport regularnie taki, który będzie spalać więcej kalorii i Naprawde możesz schudnąć w 2,5 miesiąca dużo kg! I uwierz w siebie, nie nakręcaj się,bo to Cię osłabia psychicznie. Jestes super i jestes w stanie wszystkiego dokonać:) trzymaj sie ciepło i naprawdę uwierz w siebie:) myśl,że za 2,5 miesiąca mozesz siebie lubic,swoje ciało i wtedy polubisz swoją duszę.

    • SzczesliwaByc

      SzczesliwaByc

      29 maja 2017, 12:25

      Dzięki. Próbuję myśleć właśnie w ten sposób, że to jeszcze 2,5 miesiąca, że jeszcze sporo da się zrobić, ale.. ciągle bym jadła.. I jeszcze tak jak na początku roku nie słyszałam z ust siostry i mamy nic demotywującego, tak niestety jak powiedzialam, że muszę schudnąć do wesela siostry, to usłyszałam: nie schudłaś do tego wesela przez 5 miesięcy, to myślisz, że przez 2 nagle Ci się uda? Jeszcze jednego loda sobie kup. Nikt już we mnie nie wierzy, sama w siebie nie wierzę :(

    • Orzeszek1984

      Orzeszek1984

      29 maja 2017, 13:08

      wiem,że to dobija jak słyszysz od bliskich...a jak Twój mąż?Może pomyśl sobie,że udowodnisz mamie i siostrze i że jak właśnie zajesz te przykre chwile, to będzie gorzej. a jak im pokażesz i zaczniesz walczyć z jedzeniem to będzie tylko lepiej. Ja wiem jak to było, ile złych myśli, ale zawsze też myślałam,że udowodnię wszystkim. I to mnie też troche powstrzymywało. amusisz sobie naprawde w głowie ułożyć motywację.

  • 93agrafka

    93agrafka

    27 maja 2017, 22:47

    musisz znaleźć motywację w samej sobie, skoro dotąd nie znalazłaś na vitalii czy na innych portalach to będzie ciężko. ale kiedyś pewnie ten przełomowy moment nastąpi. co do luster w sklepach to nie powiedziałabym, że wyszczuplają, wręcz przeciwnie - zawsze mam wrażenie, że wyglądam w nich jak monstrum, ale to pewnie kwestia zastosowanego w nich oświetlenia. trzymam kciuki, żebyś jednak znalazła motywację, by być lepszą wersją siebie dla samej siebie :)

    • SzczesliwaByc

      SzczesliwaByc

      29 maja 2017, 12:20

      Oj, moja motywacja faktycznie gdzieś się odczepiła ode mnie i pobiegła w siną dal. Co wieczór obiecuję sobie, że kolejny dzień będzie lepszy. Przychodzi kolejny ranek a ja grzeszę, a później w południe stwierdzam, że już tyle nagrzeszyłam, że przecież już dzisiaj tego nie odpracuję. Spróbuję od jutra. I tak w kółko. I zaraz zamiast chudnąć z 70 kg będę miała 80 albo więcej...