Boli mnie palec serdeczny. Mam z nim problemy od stycznia tego roku. Znaczy jest suchy jak stopy słonia, no i nic mi nie pomagało. Czasem pękał aż do krwi. Kilka dni temu zrobił mi się duży pęcherz, potem kilka mniejszych, a dziś rano istne kratery ropne. Swędzi jak diabli. Dostałam receptę na maść i mam po każdym myciu smarować witaminą E z kapsułek.
Ćwiczyć nie będę póki się nie zagoi, już się zdążyłam urazić w niego tak że nie dziękuję. Wyobraźcie sobie że macie niemiłosiernie swędzącego palucha z pęcherzami pod grubą zrogowaciałą skórą które przy najmniejszym ruchu po prostu pękają. Ból jest nie do zniesienia.
Ale mniejsza o mój palec.
Kupiłam sobie dzisiaj kaszę jaglaną, znalazłam u siebie w naszym wsiowym sklepiku, co mnie zdziwiło.
Więc na kolację zjadłam kaszę jaglaną zapijając jogurtem pitnym.
Ostatnio robiłam ciastka owsiane, nie wiem czy wspominałam.
Moja babcia podała mi talerz mówiąc "Idź to rzuć kotom czy gdzie bo tego się nawet ugryźć nie da. Nikt tego jeść nie będzie. Problemów żołądkowych można się nabawić."
Genialnie...
W sumie to rację miała. Takie szajstwo niedobre mi wyszło że szok.
I nie rzuciłam kotom, nawet by tego nie tknęły, a nawet jeśli to pozdychały by śmiercią błyskawiczną.
Nigdy nie mogą mi wyjść dobre. I przeróżne sposoby stosowałam.
Za przeproszeniem gó*wno. ;-;
Nigdy więcej ich nie będę robić. (zawsze tak mówię a i tak znów eksperymentuje)
Ale jak coś tata nie zjada w przeciągu jednej nocy, to znaczy że to coś jest do kitu.
Postanowiłam że chcę zrzucić 10kg do stycznia 2015. Czyli mam 3msc na to. Hufff oby się udało :D