Do zupożarcia wróciłam niezwłocznie po okresie świątecznym. Niestety nie udało mi się wytrwać w diecie przez Święta, a że organizm wygłodniały ... Starałam się oczywiście wyjadać głównie ryby, sałatki bez ciężkich sosów, mandarynki... Ale nie wyszło mi to tak idealnie jak bym chciała. Suma summarum +2 do ciężkości masy, ból dupy, bo "tak bardzo żem się poświęcała" i mocne postanowienie poprawy. Jest ok. Nawet wykupiłam kartę Multisport i od lutego będę hasać to tu to tam na zajęcia. Nawet żem do zup wróciła i odstąpić od nich nie zamierzam. Mam nowy, poważniejszy cel, niezmiernie mnie motywujący i plan jak go osiągnąć. Niestety dziś zbytnio nie dysponuję czasem wolnym, więc pozostawię szczególiki na następny raz.