Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Taki jakby powrót


A wiecie, że nie zostałam biznesłomen? Szok, co? :D Mój mózg sili się biedny jak może i pewnie nawet by chciał zająć się czymś od czego odprowadza się niebotyczne "zusy" i płaci w ciul podatku, ale cóż począć, skoro kapitału brak, a i umiejętności jakieś takie ... żadne. Chyba, że któraś z Was prowadzi działalność i przypadkiem posiada las, ziemię rolną, czy jakiś samochodzik o wadze powyżej 3,5 tony i chce, abym w podatkowy sposób się tym zajęła odpłatnie, to jak najbardziej się polecam. Obiecuję z torbami nikogo nie puścić (swiety)

Zupy jem dalej, choć już nie są jedyne w moim dziennym menu. Lubię je i na pewno przy nich pozostanę. W najbliższym czasie zamierzam ponownie spiąć poślady i przerzucić się na nie na wyłączność, bo ta dieta naprawdę działa <3

O i jeszcze: intensywniej ćwiczę (kujon)Kilka razy w tygodniu chodzę na 30 min abs + 60 min cardio z interwałami. Boskie połączenie i jeszcze bardziej boskie uczucie po takim treningu <3