Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
3 lipiec - spalam "dziada" jak pieszczotliwie
nazywam swój tłuszcz;)



 Moje drogie,

Właśnie wróciłam sobie z siłowni - trening jak zwykle min 1,5 godziny - dziś były ćwiczenia na nogi i obowiązkowo 30 min cardio. Jaka ja jestem szczęśliwa że mój chłopak w końcu się "wziął za mnie" na poważnie i tym samym zyskałam osobitego trenera:):) jak trzeba to i nawet na mnie pokrzyczy gdy za bardzo marudzę że juz nie mogę, nie dam rady itd.
Pomalutku coś się dzieje z moim ciałem i uwaga- mam mięśnie heheheh nie tylko tłuszcz:)
Pomiar w niedzielę - zobaczymy czy coś zleci.

Dietka jak najbardziej zachowana bez żadnych wpadek.Normalnie jetem z siebie dumna.
Znalazłam dziś fajny tekst na siłowni: "pot - to płacz twojego tłuszczu" , wiec zamierzam go doprowadzać do łez ile wlezie!!!! Giń cholero przebrzydła - giń:)