Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzisiaj tylko o jedzeniu/ Prawdziwa walka z
obżarstwem


Moi kochani! Za wczorajsze komentarze i wiadomości na priv- dziękuję po stokroć, ponieważ w dużej mierze wyciągnęliście mnie z bardzo kiepskiego humoru!
Dzięki Aniołki !!!


Od kilku dni mam kryzys jedzeniowy, tj. jem więcej. Dziś dodatkowo jadłam bezmyślnie. Po prostu co by było- to bym wciągnęła.

I pomimo, iż pożarłam zbyt wiele- wiem jedno- NASTĄPIŁA WE MNIE PRZEMIANA !!!

PO PONAD MIESIĄCU JEDZENIA, A NIE ŻARCIA + BIEGANIE CO DWA DNI,
MOGĘ ŚMIAŁO STWIERDZIĆ, ŻE ZMIENIŁO MI SIĘ TEŻ CO NIECO POD KOPUŁĄ !!!

Otóż, mam takie postanowienie, że jeśli chcę zjeść coś słodkiego- to jem to do śniadania, żeby organizm zdążył to spalić w ciągu dnia. I chociaż ubóstwiam popołudniowe ( i nocne ) wyjadanie smakołyków - zwłaszcza do kawy jakieś ciasteczka, czekoladki, itd. - to starałam się wybierać jednak na to porę dopołudniową.

Zjadłam więc dzisiaj śniadanie (3 kromki razowca z pastą jajeczną i sałatą), a do tego dwa cukierki czekoladowe. No i git majonez, szczęśliwa ruszyłam na zajęcia.

Na II śniadanie były dwie mandarynki.

Za jakieś 2,5 h zjadłam przygotowaną wcześniej kanapkę z sałatą i salami.

Obiad: miseczka zupy jarzynowej + jeden krokiet


O kolacji zaraz napiszę, jednakże CZUŁAM SIĘ NAPRAWDĘ NAJEDZONA. Nic dziwnego- nie czarujmy się: cukierki, tłuste salami, krokiet w panierce na tłuszczu smażony- to wszystko dietetyczne nie jest. Ale jak to ludzie borykający się z obżarstwem mają w zwyczaju- nie mogłam na tym poprzestać. Na zasadzie- im gorzej jest, tym bardziej sobie dołożysz i pogorszysz sytuację..

Przyjechałam wymęczona psychicznie i fizycznie, więc chciałam sobie wypocząć. Więc zaraz po obiedzie, zrobiłam kawę, włączyłam TV i wzięłam 3 kostki gorzkiej czekolady, kolejnego cukierka i kilka cieniutkich ciastek owsianych- migdałowych (takich z otrębami, bez cukru, z Almy. Świetne są, bo chrupią i są smaczne).

Także nie oszczędzałam się- oj nie! MAŁO TEGO.

Za jakiś czas przyszedł przecież czas na kolację.
I ZNOWU OGARNĘŁO MNIE "TO" UCZUCIE- TAKIEJ PRZEGRANEJ, POCZUCIE WINY I CHĘĆ REZYGNACJI... PO CO SIĘ STARAĆ, SKORO NIE MOGĘ WYTRZYMAĆ I ŁAMIĘ ZASADY ???

I ZARAZ PRZYSZŁO OPAMIĘTANIE: 

OCZYWIŚCIE, ŻE WARTO SIĘ STARAĆ !!! OCZYWIŚCIE, ŻE WARTO WALCZYĆ !!!

ZJADŁAŚ TYLE SŁODKIEGO- OK. STAŁO SIĘ !

NIE PÓJDZIESZ DZISIAJ BIEGAĆ, BO MASZ ZAKWASY I NIE MASZ NA NIC SIŁY???- OK, PÓJDZIESZ JUTRO !!!

TYLKO SIĘ NIE PODDAWAJ, BO TO ABSOLUTNIE NICZEGO NIE POLEPSZY !!! A BĘDZIESZ SIĘ CZUŁA STO RAZY GORZEJ, GDY SIĘ NAJESZ JAK PROSIAK TŁUSTYMI I SŁODKIMI RZECZAMI. TAKIE NAŻARCIE SIĘ NICZEGO DOBREGO NIE PRZYNIESIE!!!

JAKBYŚCIE TO WIDZIELI.... Nawyciągałam już z lodówki rarytasów: ser żółty, parówki, bułeczkę- wszystko po to, żeby sobie zrobić tosty na kolację. A, że słodkiego nadal mi mało- rozrobiłam serek biały z cynamonem, miodem i dżemem malinowym. Trzymam w ręce ten serek i nagle jakby mnie ktoś palnął w tłusty łeb:

"PRZECIEŻ TY WCALE NIE MASZ CHĘCI TEGO JEŚĆ !!!"

Tak było !... Wcale tego nie chciał mój brzuch. On domagał się czego innego- warzyw. I wtedy skumałam, że mój organizm naprawdę polubił zdrowe jedzenie. Teraz się go domaga!!! Ok, małe przyjemności są wskazane, poprawiają humor, raz na jakiś czas są wręcz zalecane. Ale na co dzień całą sobą (choć o tym nie wiem) wołam:

"Warzywa poproszę! Do tego szklankę kefiru! Ooo tak, tak, proszę podać tą tartą marchew z jabłkiem i cynamonem! Sok ze świeżej pomarańczy? Z ochotą ! Szpinak z czosnkiem i brązowym makaronem? Dawaj i nie żałuj porcji !"

Tak więc od dzisiaj zaczynam się porozumiewać ze swoim organizmem (jakkolwiek to brzmi ). Dlatego też, odłożyłam ten biedny serek, odłożyłam te sery i bułki na tosty. Zamiast tego zrobiłam coś, co częściej trafi do mojego jadłospisu. Zobaczcie, bo pękam z dumy, że zjadłam to na kolację zamiast tostów:




ZAFUNDOWAŁAM SOBIE KOLOROWY TALERZ:
- SAŁATA LODOWA
- PAPRYKA CZERWONA
- PAPRYKA ŻÓŁTA
- OGÓREK
- GRZYBKI MARYNOWANE
- BAZYLIA

NA KONIEC POSYPAŁAM TO POSIEKANYM CZOSNKIEM I POLAŁAM LEKKIM SOSIKIEM. ZAJADAŁAM Z TAKIM APETYTEM, ŻE WIEM, ŻE TEGO MI BYŁO TRZEBA! SZOK :))

Co do moich małych wpadek- zdarza się, ot co ! Najważniejsze żeby się nie zrażać i nie poddawać. Nie pierwszy i nie ostatni raz. Ważne żeby wstać, pomimo kolejnego upadeczku, kolejnej porcji frytek czy chipsów-
"WSTAŃ, POWIEDZ 'NIE JESTEM SAM'" - SĄ OBOK NAS INNI RÓWNIE CIĘŻKO WALCZĄCY!!!

BĄDŹMY DLA SIEBIE WSPARCIEM- RAZEM BĘDZIE ŁATWIEJ I PRZYJEMNIEJ !!!

DAMY RADĘ ????

"POMOŻECIE ??!"


I NA KONIEC:

  • WesolaAga

    WesolaAga

    7 marca 2013, 00:01

    hehe dziękuję :) wolę raz w miesiącu się pomierzyć niż co tydzień ;) tak chyba lepiej ;) zobaczymy co z tych moich wysiłków będzie :) buziaczki!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

  • panna79

    panna79

    6 marca 2013, 23:57

    Jak tu wziasc sie za siebie ??Od czegos zaczac trzeba

  • rroja

    rroja

    6 marca 2013, 23:44

    no, dobre podejście! była wpadka, ale trzeba się podnieść! super :)

  • delilah1991

    delilah1991

    6 marca 2013, 22:54

    u mnie dzis na koncie 150g cukierków caramelowych.. lacznie 733 kcal! po tym skoczyłam na siłke. bezsensu! najgorsze jest to ze zjadłam to, żeby mi sie 'lepiej myslalo' po czy poszlam spac bo tak mi skoczyl cukier! cudnie ze odnalazłaś zloty środek. Ja od miesiaca tez zmieniłam co nie co. i zauwazyłam ze slodycze juz mnie tak nie krecą. często mam ochote na cos zdrowego, smacznego, a zwyczajnie nie mam czasu tego zrobic, albo kasy zeby kupic te rzeczy;(