Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
))))))))))
8 sierpnia 2010
Witajcie szczuplusie moje na dzień dobry ważonko -1,9 kg czyli jest ok na ile spadło sadło a na ile woda nie wnikam bo i po co,jeszcze daleko mi do wagi paskowej ale nie zmieniam aż takiej nie osiągnę . Oczywiście musiałam pozreć kawał ciasta ale! nie krzyczeć mi tu strażniczki sadła odpokutowałam ,2,5 godziny spaceru i 25 km na rowerku chyba spaliły ten kawałek ciacha .Ogólnie dzień fajny potworki wróciły całe i zdrowe z usmiechniętymi gąbkami opalone i szczęsliwe.Tylko stary grzyb mnie wkurzył zaczyna mi tu jakieś sceny zazdrości fundować , aż strach pomysleć co moze byc jak schudnę bedzie mnie na smyczy do pracy prowadzał i pilnował bo a nuż widelec ktoś by na mnie spojrzał hi hi hi hi. Buziolki
07Nika
11 sierpnia 2010, 16:03Jak ci idzie?
07Nika
10 sierpnia 2010, 10:08No, to znak że wciąż bardzo cię kocha. A to przecież bardzo dobrze, nieprawdaż? A to ciacho zjadłaś do południa czy raczej w godzinach późnopopołudniowych? Jeśli do południa wszystko wybaczam, zdążyłaś spalić. A jeśli ten drugi wariant to będę krzyczeć ile wlezie! Ciastom można powiedzieć TAK ale tylko i wyłącznie do określonej godziny :) Aaaa i bym zapomniała- spadku wagi gratuluje!
zmiana2010
9 sierpnia 2010, 12:06Rzadziej tu zaglądam , ale widzę , że Ty twardo walczysz.A te 1,9 kg to na pewno sadlo.Jedna mala bitwa z panem sadlowem wygrana.Jak ja bym chciała , aby mój mężuś był o mnie zazdrosny.Jak ostatnio podrywal mnie pan (60lat), ktoremu spodobaly się moje cycki i za wszelką cenę chciał iść ze mną na randkę i powiedzialam , o tym mężusiowi(oczywiście powiedziałam , że pan miał najwyżej czterdziestkę)- to moj mąż skwitował krotko:ślepy.albo niespełna rozumu.Oczywiście potraktowal to jako żart, ale moja duma ucierpala i JA MU JESZCZE POKAZĘ;) mOJA WAGA PO IMPREZIE DWUDNIOWEJ 93,4KG oh