9 dzień
8.30 2 kiwi
11.00 płatki z mlekiem
13.00 4 skrzydełka z kurczaka, serek homogenizowany
17.20 rosół, serek homogenizowany
Dzień, przynajmniej do południa, całkiem aktywny. Wstałam o 8, ogarnęłam się i pojechałam z Nutellą do weta. Teraz pomyłam podłogi w mieszkaniu i przedpokoju, całkiem niezła gimnastyka, tym bardziej, że mop musiałam wykręcać ręcznie. Za chwilę pojadę do sklepu po towar a potem obiadek. Dziś chief Agata serwuje rosół oraz gotowane skrzydełka z kurczaka. Może zachce mi się upiec bakłażana, ale chyba zostawię go na jutro.
Wspomnę tylko, że powoli widzę efekty diety. Oponka po bokach sklęsła, czyli woda już poszła sobie papa. W sobotę na urodzinach miałam na sobie spodnie, w których jeszcze nigdzie nie byłam, bo guzik za bardzo cisnął. Fakt, że pod koniec imprezy go odpięłam, bo tak się napchałam, ale nienajedzona czułam się w nich bardzo wygodnie. Oczywiście słodycze i chleb dalej nie ruszone. W tym tygodniu już chyba zabiorę od rodziców wagę, bo przerażenia już aż takiego nie powinno być. Mam nadzieję, bo jakoś ta waga zawsze najbardziej boli, nawet jak już są efekty. Zobaczymy.