Dzień zaczął się w szalonym tempie. Wstałam dość późno i wcale nie spieszyłam się z wykonywaniem porannych czynności. Siedziałam w piżamie przed komputerem, kiedy zorienowałam się, że za pół godziny przychodzi mój kolega, a ja jestem zupełnie nie gotowa. Wszystko robiłam w biegu, dobrze, że spóźnił się 5 minut to zdąrzyłam zjeść śniadanie (była to raczej pora już na drugie). Dzień pod względem diety zaliczam do udanych. Byliśmy na obiedzie w restauracji, a ja zjadłam tylko sałatkę z łososiem, więc cieszę się, że nie skusiły mnie inne pyszności, a przede wszystkim ciastka, które pięknie wyglądały i czekały tylko, żeby je zjeść. Zrobiliśmy razem niezłą rundkę - 8km, co prawda to tylko spacer, ale można go zaliczyć jako gimastykę na dzisiaj. Może, gdy będę miała jeszcze trochę czasu powignam się później, a co mi szkodzi.
Prawie na 100% nie bedzie mojego brata na święta. Zupełnie nie wiem co ja będę robić, bo nie przepadam za "spędami" rodzinnymi" i Quizem - 100 pytań do, czyli np. kiedy wychodzę za mąż lub coś w podobnym stylu, po prostu masakra. Muszę się uzbroić w cierpliwość i jakoś przez to przebrnąć. Na szczęście humor mi dopisuje, więc może jakoś to będzie, a z resztą co ja się będę martwić na zapas. Przyjdzie czas to trzeba będzie jakoś rozwiązać ten problem. Pozdrawiam i może jeszcze jutro coś naskrobię.
aska1301
16 marca 2008, 09:08skąd ja to znam. takie pytania są naprawdę denerwujące. mi tez takie zadawali dopóki nie urodziłam dziecka. teraz mówią, że męża nie będę miała, bo mam dziecko i jestem gruba.... <br> jakoś to przeżyję
izabelka1976
15 marca 2008, 22:13ja też pamietam z czasów panieństwa ciągłe pytania ciotek, wujków, babć, dziadków kiedy wyjdę za mąz, czy mam kogoś, życzenia wigilijne, zamiast zdrowia i szczęścia.....męża, jakby małżeństwo było szczytam szczęścia i możliwości każdej kobiety. Ale cóż, to chyba różnica pokoleń. Machnij na to ręką. Pozdrawiam serdecznie i podziwiam upór w odchudzaniu!!!!