ani się obejrzałam, a już mam kolejne wspaniałe poranki...
Kiedy minął ten tydzień?
NIE MAM POJĘCIA
W każdym razie
NADESZŁY POWAŻNE ZMIANY
ZWAŻYŁAM SIĘ!
mało tego!
ZMIERZYŁAM!
i wiecie co?
jednak jestem gruba
Zabawne....
szczupłe kobiety zwykle czują się zbyt grube,
a ja- grubas na potęgę, w ogóle się grubasem nie czuję.
Wyniki ważenia i mierzenia były dla mnie
absolutnie zaskakującym odkryciem!
mój obraz samej siebie
runął przez metrówkę i wagę.
ojej...
nie jestem księżniczką!
chyba....
Swoją drogą
czasem zastanawia mnie jakie są kryteria,
bo dla nas oczywiście szczupłe=piękne
ale faceci mają chyba jakieś zaburzenie
przy okazji anegdotka z wczoraj
w sklepie łaził za mną jakiś facet
i nagle zaatakował mnie słowami " ty to musisz być gorąca..."
zaskoczył mnie na małą chwilkę
ale jak odzyskałam jasność myślenia
uśmiechnęłam się nieśmiało odpowiadając
"no nie wiem, ale może mój mąż mógłby coś w tym temacie powiedzieć"
i spojrzałam wymownie na jakiegoś karka
który szczęśliwie stał kilka metrów dalej...
potem już mi nikt za plecami nie sapał.
Czy kobieta miałaby taki pomysł
żeby podejść do obcego dziada w sklepie
i powiedzieć coś takiego?
albo choćby, że wygląda na silnego?
... zwłaszcza gdyby taki nie był?!
Pewnie nie
Szczęście, że jestem kobietą.
oczywiście uciekam od głównego wątku...
MOJEJ GRUBOŚCI
wstrząs który zafundowały mi "urządzenia pomiarowe"
sprawił, że mniej lekko traktuję kwestię konieczności zmiany diety.
Zrobiłam zakupy, wytargałam rower
i znów startuję.
Martwi mnie nieco brak zapału...
ale obawiam się, że prędzej załapię setkę
niż chęć do odmawiania sobie czegokolwiek,
więc koniec z czekaniem.
Na początek robiąc zakupy, zamieniłam daktyle którymi ostatnio się objadam
na stokrotki:)
zrobiłam sobie taką wiosenną ozdobę i w sumie
to jestem bardziej zadowolona niż gdybym się najadła słodkich owocków
na dietę też nie powinnam narzekać
oto dzisiejsze śniadanie przygotowane wg wytycznych vitalii
2 spore kanapki
70 g chleba,nieco masła, 40 g sera, 30 g szynki, 100 g pomidora
(część pomidora zamieniłam na cebule i koperek)
Dużo i pysznie.
Trochę źle wróży, że o 10.30 jem pierwszy posiłek
ale postaram się to ogarnąć.
Z dobrych wiadomości:
wiosna chyba się zadomowiła
hurrrraaaaaa:)
D_nusia
7 marca 2016, 16:07oj nie ma jak pomarudzic
ewela22.ewelina
6 marca 2016, 19:04czas ucieka jak szalony...
ewela22.ewelina
6 marca 2016, 19:04czas ucieka jak szalony...
Ahnijaa
6 marca 2016, 18:37Kiedy ważyłam 57-58 kg przy wzroście 168 cm, uważałam że jestem gruba. To takie kobiece... Ale wtedy miałam dwadzieścia pare lat. Z wiekiem łatwiej akceptujemy tę naszą "apetyczność" i dopiero właśnie te liczby na wadze czy metrówce sprowadzają nas na ziemię...
annaewasedlak
6 marca 2016, 11:06Idzie wiosna już nie mogę się doczekać ciepła. U mnie tez już przebiśniegi kwitną i rannik