Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Bańka mydlana prysła...


Wróciłam dziś. To były najwspanialsze 3 dni od kiedy pamiętam. Było cudownie. Byliśmy tylko my. W niedzielę pojechaliśmy do Zakopanego. Wieczorem spacer, kolacja, bardzo miły wieczór. W poniedziałek obudziłam się jak w bajce. Za oknem biały puch, którego dzień wcześniej jeszcze nie było. Poranny spacer, śniadanie i cały dzień razem. Mieliśmy iść w góry, ale ze względu na panujące warunki zostaliśmy. Było cudownie, nie musiałam nic, nikt nie zawracał mi głowy, byłam w innym świecie. Po południu również spacer, a wieczorem kino. Miły wieczór. Dziś rano niestety trzeba było się pakować i wracać. Moja bajka się skończyła. To był wspaniały czas i będę do niego tęsknić. 
Może nie powinnam się tym tutaj dzielić, ale chcę to zapisać dla siebie.

Co do aktywności to spacery oraz schody. Śmieszne? Nie. Mieliśmy pokój na 3 piętrze i kilkanaście razy góra, dół. Dziś tak mnie łydki bolą, tak, jakbym co najmniej 3 dni je ćwiczyła bez przerwy. Menu nie za dobre. 3 razy dziennie z dużymi przerwami i to jedzenie na mieście. Wpadły też 2 piwa.

Dziś po powrocie już wróciłam do moich norm więc wszystko jest na dobrej drodze.
W głowie mam teraz Warszawę pod koniec marca i chcę być 4 kg lżejsza. Uda się? Musi? Chcę znów znaleźć się w tej bajce,

Dla wszystkich, którzy uważają, że takie wpisy nie powinny się znaleźć na Vitalii słowa przeprosin, ale dla mnie to ważne by zapisywać wszystko z mojej walki. Te dobre chwile i te złe, Te związane z dietą i nie.

Czekam cierpliwie, ćwiczę wytrwale...
  • vitalia92

    vitalia92

    11 lutego 2014, 21:07

    Ja tam lubie takie wpisy, az sama sie usmiecham do kompa :)