Taka niewyróbka czasowa, nie było kiedy przed kompkiem usiąść. Z rana nawet miałam chwilę dla siebie, bo wstałam dość wcześnie, ale stukanie w klawiaturę obudziło Tomka i trzeba mi było wycofać sie na bezpieczne pozycje, bo bestia ciekawska i przez ramię zaglądająca. W tej chwili to już oba spotkania mam za sobą i chwała mi za to, ze przetrwałam dzielnie. Tak jakoś się składa niepięknie, że najchętniej zaszyłabym się w jakiejś dziupli i tylko dziub wystawiała na popas i do słonca ale też nie za często. Chociaż akurat słońca to mam niedosyt, już końcówka lata niestety, listki żółkną, noc nadciąga. Co chwilę zima na tej Islandii. Może stąd moje smuteczki? Co gorsza, nawet wyjazd do Pl zaplanowaliśmy na grudzień i styczeń, czyli w sam środek upalnej zimy.
Pomarudziłam trochę, to już mamy załatwione, teraz może coś z pozytywnej beczki. Gospodarz wspomnianej imprezy zbombardował mnie wczoraj komplementami, nie powiem, mile mnie to połaskotało i trochę zdziwilo. Co chwilę wygłaszał peany na cześć moją i mojej ciążowej sylwetki, nie bacząc na obecność swojej żony, trójki dzieci i Tomka, który tylko podejrzliwie łypał to na mnie to na niego glówkując, co sie tu święci. Ale w sumie miłe doświadczenie. Chyba będziemy częściej wpadać z wizytą.
nonos
2 sierpnia 2009, 16:44Jak za darmo chwalą, to trzeba korzystać;-)