Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Długi weekend i jego następstwa


Dni wolne są zgubne dla mojej diety i linii jak się okazuje. Z jednej strony już mam dość pracy i bolących pleców a z drugiej pozostawanie cały dzień w domu grozi jakimś dietetyczno?kulinarnym rozpasaniem. Non stop albo coś pichcę albo wcinam. Już się przyjęło, ze w niedzielę piekę jakieś ciacho, taki rytuał, wczoraj była czekoladowa jechanka z brownies. Taka dawka czekolady może tylko pomóc. Dziś rano wyjęłam rybę z zamrażarki i przez pół dnia dumałam, co z nią zrobić. Wreszcie znalazłam coś w mojej książeczce z przepisami kuchni gruzińskiej i powstała aromatyczna ryba z sosem tkemali, czyli śliwkowo?czosnkowym. Dziwnie smakowo ale nie niejadalne. Do tego ryż po fajnemu i warzywa na parze. I tak jakoś dzień zlatuje, czyli mija. 
W nocnym spaniu ostatnio nie za dobra jestem. Co chwila pobudka, bo mi niewygodnie a dziś jeszcze doszło samookaleczenie się przez sen. Obudziła mnie moja własna ręka, która paznokciem wyryła mi szramę w oklicy prawego oka, tam gdzie kurze łapki niebawem. Normalnie koszmar jakiś. I cały dzień scypie jak diabli .

Z  kroniki domowej...
Ostatnio nasza babcia Jadzia udała się z wizytą do swojej siostry. Tam też czem prędzej pognała do siostrzenicy, by skorzystać z dobrodziejstw dzisiejszej techniki i możliwości wizualno  fonicznego kontaktu z nami na żywo, czyli dryń dryń przez skypa. Oczywiście głównie zależało jej na rozmowie z Majką, za którą tęskni i płacze najbardziej. Szło to mniej więcej tak
A pamiętasz Majeczko jak byłas u babci na wakacjach? A jak chodziłyśmy do Kauflandu? A jak jeździłyśmy na wieś do prababci? do kurek? A jak babci papużka ma na imię? A w co cię Gutek dziobnął?
Maja z początku zawstydzona, powoli zaczęła sie rozkręcać i nawet odpowiadać na babcine pytania. Potem się troszkę jej znudziło, więc poskakała po łózku a po jakiś 30 40 minutach miła konwersacja już miała się ku końcowi. Na dowidzenia babcia i wnuczka posłały sobie po buziaczku, pomachały do siebie czule i nastąpiła chwila, w której należało kliknąc myszką ikonkę oznaczającą koniec rozmowy. Ale... że babcia na co dzień nieskomputeryzowana a ja, baba w ciąży z ograniczoną mobilnością, więc moment przerwania połączenia nieco się opóźnił. W tym też czasie Majka zdążyła palnąć A kto to był, mamusiu?  i niestety babcia Jadzia to usłyszała. Choć zareagowała śmiechem, wyobrażam sobie, że nie było to dla niej miłe doświadczenie.