Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
...muffinkowy horror...



Nie wiedziałam, że urodziny 8-latki mogą tak zestresować. Miało być małym nakładem sił i kosztów a wyszło jak zawsze. 
Postanowiłam upiec ciasto czekoladowe przełożone jakimś kremem (cytrynowym) i do tego na specjalne zyczenie Majki muffinki z jagodami. Jedynie przepis na ciasto czekoladowe był już wypróbowany a reszta testowana po raz pierwszy. I to jest właśnie ten aspekt przygotowań który mnie wpieprza najbardziej... bo albo coś nie wychodzi albo wychodzi, tyle że: za kwaśne (krem cytrynowy) lub za mdłe (krem maslany) albo za badzo czuć proszkiem do pieczenia i do tego bawię się w robienie tutką maślanych figur na muffinkach do 2.30 nad ranem. A po 4 godzinach snu dudni mi budzik nad uchem a ja muszę na to zareagować i jeszcze czeka mnie bardzo pracowity piątek w pracy z zamówieniem, które przychodzi raz na pół roku i wszyscy posikani, żeby było tip top. I szef, który ku pokrzepieniu za kazdym razem zamawia pizzę i coca colę podczas gdy ja tu qwa usiłuje dbać o linię i zdrowo jadać. Przyznaję, ze z bezsilności chciało mi się rzygać i regularnie musiałam chodzić do zamrażarki z -18 stopniami C, żeby pobudzić mózg do działania. W drodze do domu zamiast tryskać werwą i radością z powodu weekendu, ja tryskałam modłami o to, zeby niepostrzeżenie stała się 20.00 i żeby już wszyscy sobie szli do domu. A tu jeszcze zgrzyty z Tomkiem, ze za późno wracam bo on jest umówiony i potrzebuje samochód i teraz to niech sama zorganizuję kasę na pizzę i to i sro. Tymczasem została godzina do przyjścia gości a ja się rozglądam za talerzykami i kubeczkami urodzinowymi, które na bank kupiliśmy w przeddzień a których ewidentnie nigdzie nie ma!!! Stół nakryty plastikowym różowym obrusem, na nim ciasto i ze 30 muffinkowych potworków i popcorn i paluszki i cola i inne dobra a wyglada na to, że dzieci dostaną ciasto do rączek a napitek z butelki prosto do buzi! Ze zmęczenia kompletnie nie umiałam się skoncentrować ani na przygotowaniach ani na poszukiwaniach. Przetrząsałam w chaosie wszystkie szafki, balkon, nawet lodówkę, stos prasowania, jakieś absurdalne zakamarki a tych jak nie bylo tak nie ma. Wyjęłam jakieś zeszłoroczne serwetki, kubki i talerzyki, kazde z innej parafii i w niewystarczajacej ilości i odpusciłam sobie. Powiedziałam Tomkowi, zeby trzeba kupić nowe i uj. Pewnie, ze się znalazły! I to w chwili, kiedy właśnie windą wjeżdzała pizza i nowy zestaw papierowo-plastikowy razem z zaproszonym chrzestnym Majki - Rafałem. Położyłam wszystko w skrzyneczce po światecznych mandarynkach i umieściłam wysoko nad lodówka, zeby Sonia nie pootwierała i nie zgubiła. Mentalnie musiałam być gdzieś indziej, kiedy to robiłam. 
Ponadto zestresowała mnie wizja, że dzieciaki wypną się na te mufiny z masłem (fuuuj- mówię ja, która w słodyczach nie przebieram, jem wszystko jak leci!) i że wszystko zostanie a potem bedę MUSIAŁA to wszystko sama zjeść. Jak sobie przypomnę  próbowanie w środku nocy tej całej mojej produkcji! Nawet Tomkowi wepchnęłam na czubku łyzeczki, tylko żeby obiektywnie stwierdził, czy dzieciakom ma szansę zasmakować... a on wypluł do kosza na śmieci. Normalnie widziałam siebie jak ze sceny z kremem sułtańskim z "Dziewczyn do wzięcia" jak te muffiny koszmarne na siłę wpieprzam. Chociaż bardziej prawdopodobne, ze bym je po prostu wyrzuciła.To z niewyspania. Na pewno. 

Tak czy siak. Impreza bardzo udana. Playstation Dance Star Party rządzi-dzieciaki posikane ze szczęścia. Muffinki zeszły prawie do cna. 1/4 ciasta oddałam Rafałowi. 1/3 została zjedzona przez dzieciaki. Z resztą się uporamy, bo akurat ciasto wyszło smaczne. Cud, że po muffinach pozostało jedynie koszmarne wspomnienie i awersja do kremów maślanych, mam nadzieję na wieki wieków. I wniosek końcowy, że dzieciaki z pewnością jedzą oczami, bo muffinki całkiem ładnie się prezentowały.
  • Anka19799

    Anka19799

    14 stycznia 2013, 08:23

    Ale Cie rzuca po swiecie i w skrajnie rozne klimaty: jak nie Afryka, to kolo podbiegunowe prawie ;)

  • Anka19799

    Anka19799

    13 stycznia 2013, 12:08

    Nastepnym razem polecam zrobic krem z serka do smarowania takiego jak Philadelphia - latwo to rozmieszac, doslodzic cukrem pudrem, mozna nawrzucac przeroznych smakow: skorki z cytryny lub pomaranczy, sosu truskawkowego, kakao, orzechow i tak samo latwo sie tym kremem dekoruje ciasto/muffiny, jak kremem maslanym, a na pewno nie bedzie mdly. Dobrze, ze sie wszystko udalo i nie musisz teraz dojadac resztek!

  • DominikaSW

    DominikaSW

    12 stycznia 2013, 22:57

    ooo i jeszcze mi sie przypomnialo ( to odnosnie małych dzieci) moja kolezanka miksuje taki krem z piankami marshmallows różowymi;) nie dość że krem ma fajny kolor, to jeszcze smakuje jak pianki;) robila takie muffiny: http://smakolysz.blogspot.com/2012/01/muffina-czekoladowa-z-kremem-o-smaku.html

  • DominikaSW

    DominikaSW

    12 stycznia 2013, 22:54

    hmm chyba inaczej smakuje, na pewno jest bardziej tłusty i samego z pudełka bym raczej nie zjadła, ale ja miksuje 1 smietanke 36% (250ml) i później dodaje po trochu mascarpone (500ml) i dodaje cukier puder (tyle ile lubisz) zeby bylo slodkie, i naprawde jest spoko krem;) moja kolezanka z kolei zamiast smietany daje masło, ale to juz dla mnie za duzy hard core kaloriowy;)

  • DominikaSW

    DominikaSW

    12 stycznia 2013, 22:17

    Ja ost przezucilam sie na kremy na bazie mascarpone i powiem Ci ze sa genialne w samku i genialnie proste w zrobieniu i pasuja do kazdego wypieku:)

  • fiona.smutna

    fiona.smutna

    12 stycznia 2013, 21:29

    :)))) dzieciaki ZAWSZE zjedzą mufiny z kremem :)))) ja stawiam ejszcze na stół... ogóreczki - korniszony i kwaszone, takie malutkie. Też zawsze znikna, co mnie nieustannie dziwi - miłość dzieci do kwaśnych ogórków:)