Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Cynamonowy power?



Może raczej powerek... Zdołałam zafarbować własne odrosty, wykąpałam naczynia, zabrałam Majkę z przedszkola i kupiłyśmy małe conieco a także 2 kolory farby akrylowej. Doszliśmy z Tomkiem do wniosku, ze skoro nie pomalowaliśmy ścian sypialni na bardziej przyjazny kolor to chociaż złagodzimy pierwsze estetyczne doznania małej pędzlując jej łożeczko i przewijak. Wybraliśmy kolor zielony i niebieski. Zielony, bo ja lubię a niebieski, bo ładny. Szczęśliwym malowniczym został wybrany Tomek a termin wykonania wyznaczono na dzisiejsze popołudnie. Tu małe przekłamanie nastąpiło, mea culpa. Właściwie to nie było żadnych prawomocnych wyborów, w końcu był jedynym kandydatem, malarz samozwaniec jeden! A ja się nuuudzę! 

Wczoraj Tomek pstryknął mi parę fotek a właściwie chciał uwiecznić mój bebzol bo juz niedługo go ponoszę. Ku pamięci. A wielki jest!!! niczym kula ziemska... no może troche przesadziłam, ciut większy. Przejrzę je i ocenię czy się nadają do publikacji .
  • nonos

    nonos

    5 września 2009, 21:27

    Ja na pocztę mam przez podwórko jeno;-)