Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Taka sytuacja...


Jestem dzielna, systematyczna, radzę sobie i postanowiłam, że schudnę. A droga ku upragnionym wymiarom pokrętna, że niech ją... Tydzień zmagań, ćwiczeń, pilnowania korytka a ja stoję w miejscu, żeby nie powiedzieć, cofam się. Moja waga jakąś zamułkę złapała albo no cóż...pokręciło bidulkę.  Ważę więcej niż tydzień temu, 1 kg na plusie. Szewc na moim miejscu by zaklął ale nie ja. Ja spokojnie podniosłam wagę, potrząsnęłam nią niezbyt energicznie, ot tak by rozumek wrócił, postawiłam z powrotem na podlodze, wlazlam raz jeszcze i od razu lepiej: tylko 0,5 kg w górę! K... nie wiem o co chodzi, może jakies zaćmienie było, błąd w transmisji danych, nie wiem, nie orientuję się, to są jakieś elektroniczne hocki. Ja mam zadanie do wykonania w ciągu 11 dni: zrzucić, co nie moje,  pozbyć się balastu co mnie drażni. Nawet niezbyt mnie ten poranny wynik wagowy zniechęcił. Raczej zmotywował.  Walę dalej do przodu, nie zatrzymujcie mnie! 

A z konkretów: ćwiczę regularnie ( oprócz w piątek) od 20 min do 1 h nawet

Za radą Calineczki nie popijam podczas posiłków a jedynie godzinkę po lub przed i w weekend bardzo ładnie wybrnęłam z podjadania tym sposobem, bo nawet alarm w telefonie włączałam, zeby regularność zachować. 

Syty posiłek miałam tylko raz - w piątek, bo szef zaserwował 2 pyszne majonezowe sosy do sałatki a ze święta wielkanocne za pasem i dookoła same raklamy majonezu, to i  majonezy łażą za mną i chcą mnie. Po sałatce cesarskiej, z kurczakiem i grzankami były jeszcze lody z polewą karmelową. Tak. W piątek sie najadłam i jeszcze nie poćwiczyłam.Ale d tego się przeciez nie przytyło 1 kilogram! Wróć!! jakie przytyło? Zwykła niedyspozycja wagi. (zwariowała;))


pozdrawiam i chudnę niestrudzenie

  • anpani

    anpani

    24 marca 2015, 06:49

    Ja od miesiąca prawie wazę tyle samo, choć trzymał dietę, muszę mojej wadze zajrzeć do rozumku , chyba baterie juz nie te.....