POZDROWIENIA Z KRAINY LATAJĄCYCH DYWANÓW, wycieraczek, dywaników łazienkowych, śpiworów, gaci i co kto nieopacznie zostawi na balkonie.
Wczoraj dzwonek zaświergolił a ja siedząc ze 3 metry od drzwi drę się niczym lekarz z gabinetu proszszszsz! i nikt nie wchodzi więc krzyknęłam dla odmiany Tomeeek! A tu sąsiadka z dołu przyniosła nasz latający dywanik. Podziekowaliśmy ślicznie uśmiechnięci i już nie zdziwieni, ze nie zareagowala na moje proszszszsz! , bo skąd niby miała wiedziec co ja tam pokrzykuję. Dywanik łazienkowy tez nam kiedyś odleciał. Sama go wyrzuciłam na balkon w celu później wytrzepania i zapomniałam o nim. Zorientowałam sie po kilku dniach, ze w łazience czegoś brakuje ale było juz za późno. Innym razem Miećka zaobserwował latający śpiwór. Komicznie to wyglądało bo śpiwór typu mumia czy kokon napompowany w całości powietrzem wyglądał jakby w środku ktoś spał. Zatrzymał sie dopiero w ogródku u sąsiadki. Gdzies po 3 dniach zniknął zagarnięty przez ową panią, widać Islandczycy hołdują zasadzie co przyleci to moje. My ze swej strony oczekujemy nadlatujących banknotów, papierów wartościowych, szlachetnych kruszców, biżuterii etc etc...
aganarczu
15 października 2009, 13:25hihihihi dobre :-))))
TygrysekTygryskowy
15 października 2009, 12:38;D ;D ;D