Leżałam już w łóżku z małą i jej trzecią kolacją tego wieczora. Było juz kolo północy. Tomek swoim zwyczajem włączył jakiś mało pasjonujący film na komputerze. Tym razem fonię podkręcił zbyt głośno ale mimo to zdołał już zasnąć. Nagle usłyszałam za oknem jakieś krzyki, kobiecy i jak mi się zdawalo, męski. Odniosłam wrażenie, że coś musiało się stać albo że ta kobieta jest w niebezpieczenstwie. Leżałam nasłuchując, choć dzwięki filmu dochodzące z głębi mieszkania niemal wszystko zagłuszały. I wtedy ponownie usłyszałam straszliwe jęki tej kobiety. Jednocześnie słychać było trzaskanie drzwi na klatce i tupot nóg sąsiadów mieszkających nad nami biegnących w stronę okna. Jak z procy wystrzeliłam z wyrka. Uchyliłam żaluzje i ujrzałam jakieś zbiegowisko pod sąsiednim blokiem. Sporo ludzi w czarnych ubraniach z odblaskowymi emblematami oraz kilkoro gapiów. Na trawniku leżała ta kobieta. Właśnie lokowali ją na nosze a ona cały czas jęczała z bólu. Krzyknęłam do Tomka, zeby szybko wstawał. Okropnie się przestraszyłam. Tomek wyjrzał przez okno z drugiej strony budynku. Na parkingu pełno było samochodów policyjnych oraz karetka. Do końca nie wiemy co się stało, czy wyskoczyła czy wypadła przez balkon. Po chwili pogotowie odjechało a my zobaczyliśmy policjantów kręcących się po mieszkaniu na 4 piętrze. Właściwie jeśli liczyć z parterem to było to piętro 3. Z takiej wysokości samobójcy się nie rzucają... za nisko na pewną śmierć. Może więc wypadła, choć barierki są przecież dość wysoko. Przez okno nie można wyskoczyć bo okna nie otwierają się na oścież, mają takie klamki na dole, ze można je jedynie nieco uchylić. Widziałam wśród gapiów opiekuna naszego bloku, on na pewno będzie coś wiedział. Kobieta w każdym razie musiała się mocno połamać przy tym upadku.
Dramatyczne cholerka wydarzenie. Musiałam Wam opowiedzieć.
joanna1966
16 października 2009, 22:54A nam się tu wszystkim wydaje, ze tam na tej islandii i innych wyspach wiekszych i mniejszych to taki raj jest i rozpusta, od której ludziom sie w głowach przewraca. Nic tylko zalegiwac na plaży i drnika z palemką ciagnąć...A tu popatrz ludzki dramat. Jak w zyciu, nie jak w kinie...
nonos
16 października 2009, 13:21Trzeba przyznać, że jakaś szczęściara - że się nie zabiła z takiej wysokości.... toż ludzie karki sobie skręcają spadając z 3 metrów..... Chyba, że się naprawdę rzuciła (lub ktoś jej pomógł). Bo chyba okien o północy nie myła? A tak poza tym - nie ma co ubolewać na "terminem" macierzyństwa;-) Każde ma swoje dobre i złe strony:) Ja na ten przykład teraz byłabym o wiele bardziej cierpliwa i wyluzowana. Do tego teraz już mam gdzie mieszkać i mam za co żyć. No i teraz już nie mam 3 miesięcy wakacji studenckich, tylko głupi 26 dniowy urlop. Teraz mniej szkoda, że nie można gdzieś daleko i na długo pojechać;-)