Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Witam.


Witam i pozdrawiam. Jeszcze sie tak zupełnie z Vitalii nie wypisałam, zaglądam w co niektóre pamiętniki, śledząc wasze poczynania wagowo-życiowe. A Wy moich nie, więc mogę teraz naświetlić sytuację ogólną.

Cały ostatni rok, tak od czerwca, kręcił się wokół naszego przemieszczenia się w kierunku duńskim. Optymistycznie rzecz ujmując meliśmy się przeprowadzać w styczniu, bardziej realistyczny plan zakładał lipiec a aktualny i ostateczny termin przeprowadzki to końcówka października. Wczoraj zaukowałam bilet na prom dla Tomka, samochodu i naszych gratów na 28.10.2015 Ja z dziewczynami wylecimy stąd samolotem mniej więcej w zblizonym czasie.

Latem wizytowałam nowe mieszkanie, które zostało przez Tomka i współlokatorów odpicowane na cacy. Wszystko pachnie nowizną i tej kuchni ze zdjęcia z poprzedniego postu byście nie poznały. Wszystko nowe od szafek, przez podlogę po sprzęt AGD. Ania zadowolona (smiech) Byłyśmy z dziewczynami w Kopenhadze przez ponad tydzień. Tomek w tym czasie normalnie pracowal a my zwiedzałyśmy okolicę. Ciepły środek lata, więc wygrzałam zziębnięte na Islandii kości oraz pośladki i inne, w tym twarz. Zwiedzałyśmy okolicę i sklepy a ja z radością wydawałam uciułane na ten cel duńskie korony. No, urlop bardzo miły i spokojny. Przy okazji wam opowiem, jakie niektóre ludzie ślepe. Otóż dziewczyny w dalszym ciągu są i były na etapie miłości do zwierząt a zwłaszcza psów. Kontynuowały ochoczo zwyczaj wychodzenia na poranne a także inne spacery. Bardzo się w ten zwyczaj niekiedy angażowały, np kiedy Sonia obraziła się na siostrę, tupiąc wręcz noga i grożąc że ona wraca d domu, bo Maja nie chciała jej dać smyczy (wirtualnej!!! nie miały nawet głupiego sznurka wtedy ze sobą!) albo kiedy brały ze sobą na spacer sporej wielkości pluszaka tym razem już uwiązanego rzeczywiście na smyczy. Ale do rzeczy. Po naszym wyjeździe do Tomka zagadnął jeden sąsiad. który ogólnie sprawuje pieczę nad całym blokiem i pyta go jak tam rodzina, czy już przyjechałyśmy na stałe, jak nasze wrażenia? i  gadka w ten deseń a na sam koniec facet do Tomka mówi, że jak dziewczynki wychodzą z psem na spacer to, zeby brały ze sobą woreczki na psie kupy! :? Panie! coś pan! Przecież one z zabawką wychodziły! ale kto by się tam przyglądał... spacery były regularne to i pies na pewno walił po trawnikach prawdziwe miny. Hehe. Taka historia.( A propos... Majka zdała egzaminy na 5! bo właśnie z historii, geografii i polskiego zdawała.)

Zaraz muszę kończyć, bo dziś Sonia razem z 3 innymi dziewczynkami  świętuja swoje urodziny i szykuje się gruba impreza a ja jeszcze muszę wyszykować sukienki i opakować ładnie muffinki, które wczoraj upiekłyśmy. 

Co do wagi: dziś 69.5 z rana i idzie ku dobremu. Mam ogromna motywację, bo Tomek wreszcie naprawdę rzucił palenie! Poczym przytył pare kilo, szczególnie w obwodzie brzucha, poczym  przejrzal na oczy i razem z kolegami chodzi teraz na boks. Do tego sie pozakładali kto będzie miał mniej zapowietrzony kaloryfer na brzuchu. I taka moja motywacja, ze mu kiedyś naobiecywałam, ze jak rzuci to palenie to ja porządnie schudnę i teraz mam. Ale uwaga! nastepiła poważna aktualizacja w moich procesach myślowych bleble i zaczęłam biegać!!! A to jest wielkie przełamanie bo dla mnie bieganie było czymś nie do pomyślenia, naprawdę! A teraz zaiwaniam na nogach, przemiennie z maszerowaniem ale oceniam ze truchtu juz coraz więcej. Zaczęłam jakoś w lipcu, wcześniej było rowerowanie do pracy i tak jakoś ze 2-3 kloski mi zeszły. Dlatego też muszę kończyć bo jeszcze przebiezka. 

A! i jestem tymczasowo bezrobotna! Od początku tego tygodna już nie pracuję! Juhuuu! Wszystko zgodnie z planem! I do Danii przeniosę sobie 3-miesięczny zasiłek, trochę odpocznę przynajmniej a i bedę miała czas na naukę języka. 

Pozdrawiam!

  • ania4795

    ania4795

    24 września 2015, 18:46

    hahaha dobre z tą kupą :D fajnie , że wszystko idzie w dobrym kierunku, dziewczyny już tak rosną że hej,a Ty biegasz... no cóż u mnie to nadal nie do pomyślenia... fakt mam astmę ,ale jakiś marszobieg mógłby być,ale chyba nie w tym życiu hehe pozdrawiam serdecznie i życzę dalszych sukcesów ;) Ania