A więc poniedziałek... Aha, czyli ze weekend za nami. Mogę sie tego domyśleć bo przez mieszkanie jakby tornado z gradobiciem przeszło i rwący potok wszelkiego syfu. Praktycznie mam weekend na okrągło, postanowiłam więc te faktyczne weekendy wyodrębnić z całości i p...le, nie sprzątam. Obejrzałam za to aż 2 całe filmy. The Killing Room, średni ale do obejrzenia, troszkę mi przypominał Cube. Drugi, Terribly Happy, duński film, zdecydowanie dobry. Po obejrzeniu Jabłka Adama, wykopsany! film, zaczęłam po trochu śledzić kino naszych sąsiadów i trzeba przyznać, że dobrze sie dzieje w filmie duńskim. Od jakiegoś czasu mam taki symptom, nazwijmy go, swędzącego tyłka. Objawia się tym, ze nie daję rady obejrzeć w całości filmu, bo zaczynam się nudzić i chciałabym robić jednocześnie coś jeszcze, bo nosi mnie i szkoda mi czasu. Bo i te filmy mało pasjonujące takie robią. Dlatego wolę głupkowate komediowe seriale, gdzie nie trzeba śledzić akcji, której zwyczajnie brak i w każdej chwili mogę zakończyć oglądanie albo pójść pozmywać. Albo wykorzystuję je do nauki języka i czytam islandzkie tłumaczenie. Plus dodatkowo karmię małą i wtedy dopiero mam to właściwe poczucie, ze nic tu się z cennego czasu nie marnuje. No ale skoro udało mi sie obejrzeć te dwa filmy dzień po dniu bez przebierania nogami to może idzie ku lepszemu. Mam na myśli i symptom i jakość filmów.
Z naszych kronik domowych.
A dupa. Nic się nie działo godnego odnotowania. Tomek z Majką w niedzielę pojechali po Eryka, taką kukiełkę stojącą w parze z Ariel. Oj chodzi o Małą Syrenkę, jedną z ukochanych bajek Mai. I Eryka niet, co oznacza ni mniej ni więcej tour po całym Reykjaviku w poszukiwaniu faceta Arielki. Matko Przenajświętszo! Właśnie wpadłam na pomysł zeby go na Allegro zamówić i sprawdziłam jest!!! właśnie podjęłam walkę z hasłem i loginem. Już z 15 min próbuję... a do końca aukcji 2 godz.
Udało się! Licytuję! wszystko przez durnowaty myślnik w loginie, z którym mam problem w obecnej klawiaturze, tak samo jak i z innymi znaczko ozdobnikami. Już od dawna rozglądałam się za owym księciem z bajki bo Majka i jej Arielka płaczą z tęsknoty odkąd pierwszy Eryk przepadł bez wieści. I wiem ze taki książę to towar deficytowy. Jak w życiu...
mamigora
2 listopada 2009, 22:50Jabłko Adama sobie właśnie przypomnialam....takich ludzi którzy daja zyciu szanse non stop się traktuje jak świrów, a jaka to sztuka patrzec zawsze na jasna stronę zycia i uśmiechać mimo wszystko...
rumita
2 listopada 2009, 20:39znalazlam bajkowa parke http://www.allegro.pl/item799224269_syrenka_arielka_simba_i_ken_eryk_od_mattel_barbie.html
aganarczu
2 listopada 2009, 17:00a ja dzis w Mossó bylam na basenie. Uwielbiam tamtejsza saune sucha ze spiewem ptakow i pluskiem wody w tle
joanna1966
2 listopada 2009, 15:05no tak..jeszcze jedna pisze, że bez faceta ani rusz..!
nonos
2 listopada 2009, 13:57To mu powiedz ode mnie: "Powodzenie życzy - leśniczy!", Błeheheheehehe:))))))))