Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
oczywiście dałam ciała od rana :(:(:(


 oczywiście dałam ciała od rana :(:(:( do kawy delicje i takie tam... ale mój mąż stwierdził ( zresztą jemu moja waga nie przeszkadza, raczej moje marudzenie żem gruba buuuu ) że święto dzisiaj mamy i już, żadnych odchudzań dzisiaj nie będzie tolerował !! że od jutra mam sobie zacząć i koniec :(:(

nie powiem, że wielce protestowałam wsuwając na śniadnie jajecznicę a potem pijąc kawkę z ciasteczkiem...

a w ogóle, to on każe mi ćwiczyć - przecież ja nie znoszę ćwiczyć

mój brat nawet ułożył mi grafik i co z tego, jak nie przypilnuje, to ani ręką nie ruszę, bo nie lubię

prawda jest taka, że muszę mieć bata nad głową żeby cokolwiekzrobić, może jak w końcu kupię karnet na siłownię, to zacznę na nią chodzić ?? albo i nie

potrzebuję jakiejś silnej motywacji, ale trudno mi ją sobie wynaleźć

niby mam ich kilka, ale chyba żadna nie jest odpowiednio mocna, by mnie zmobilizować do działania

ojojoj... marnie to wszystko widzę

  • tramontane

    tramontane

    3 maja 2010, 14:51

    muszę niestety, bo jest mi ciężko, sapię i w nic nie wchodzę !! koszmar!! wkleiłam swoje stare fotki, gdy byłam chuda i nie miałam powodów do zrzucania wagi, ale teraz, niestety, mam 15 kg więcej i wyglądam jak mały mopsik. moja przyjaciólka, Natalka, też powinna się pozbyć z 15 kg, ale ma taki sam słomiany zapał jak i ja :( więc narzekamy razem i razem nic w tym kierunku nie robimy :):)

  • Gaila

    Gaila

    3 maja 2010, 14:38

    Szkoda, że jakaś koleżanka z Tobą się nie odchudza. Na siłownię lub aerobic też przyjemniej idzie się w dobrym towarzystwie. Z drugiej strony ja na aerobicu poznałam sporo fajnych osób. A może tak naprawdę wcale nie musisz chudnąć :)

  • AllesandraCito

    AllesandraCito

    3 maja 2010, 13:43

    Nie poddawaj się tak szybko! ja też jestem typem ,"którego wołami się do niczego nie zmusi", więc jak tylko słyszę, że najlepiej ćwiczyć,to wzbraniam się jak mogę ;-) I wszytskie zakazy, nakazy to dla mnie "przymus"...na krótką metę.. To nic,że zjadłaś delicje-działaj dalej.Choć akurat dieta to chyba nie najlepsze wyjście, może coś innego.Hmm..tylko co?Spacerki z mężem i dobre (lekkie!)obiady?? Trzymaj się i głowa do góry :-)