Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
waga już mnie nie lubi


no na serio, od ponad 2 tygodni nic się nie dzieje, jak poszła do góry do tych 77, to dopiero teraz łaskawie zeszło to wagi paskowej, nie wiem co jest grane, jem jak trzeba chodzę na fitness i dalej nic. Kiedyś tak miałam, że zeszłam do jakieś wagi a potem ni w cholerę dalej się nie dało, mam nadzieję, że teraz tak nie będzie. Z innych spraw, mały już zdrowy na szczęście, ale mam inny kłopot, mojedziecko bardzo cięzko przechodzi ząbkowanie, już lekarka zauważyła, że dawno takiego dziecka nie widziała, co by tak ciężko zęby szły. Nie wiem co robić, mały w ciągu dnia jest w miarę ok, pod wieczór zaczyna się robić ciężko, nie mówiąc już o spaniu, zaśnie a za pół godziny budzi się z płaczem, potrafi wypić w nocy bardzo dużo, daję mu wodę bo bardziej chyba zależy mu żeby smoczek z butelki pogryź niż się napić, a pije przy okazji. Daję mu teraz nurofen na noc, ale ile można. Nie wiem ile dni może tak być na leku. Szkoda mi go strasznie, bo męczy się no i ja przy okazji, już 3 noce prawie nie śpię, nie mówiąc o tym, że nie ma gdzie, bo śpię z synkiem, a on potrafi teraz tak się kręcić, że dla mnei już mało miejsca zostaje. Masakra jakaś mam nadzieję, że wyjdą mu w końcu te górne jedynki i będzie chwila spokoju, tylko ile tak jeszcze będzie się męczył, zanim mu wyjdą wszystkie zęby to ja chyba osiwieję. Dobra już nie narzekam więcej, biorę się do roboty. A wracając do fitnesu, to fajnie było znowu zacząć od nowa, to jednak ta forma ruchu, która mi najbardziej odbowiada, jutro wybieram się na BPU, a w piątek moje ulubione zajęcia Hi-Lo, takie super taneczne. Oby tylko dalej mi się chciało biegać na te moje fikołki, bo teraz jak taka kieposka pogoda to aż się nie chce z domu wychodzić. Pozdrawiam wszystkie Vitalijki.