Poszłam do bardzo dobrego liceum po którym jednocześnie mam większe szanse na uwielbiany przez.. moją rodzinę zawód. Byłam pewna że też przeze mnie też i nie dostanie się do tej klasy to koniec świata. Był ogrom chętnych ale dostałam się, stety czy niestety - raczej to drugie. Rodzina oczywiście szczęśliwa, wszyscy byli powiadomieni gdzie Nasia się dostała. Nie powiem, byłam szczęśliwa i zafascynowana tą klasą, ale gdy zaczęłam chodzić do szkoły czar prysł. To kompletnie nie dla mnie, na zajęciach związanych z tym przedmiotem czuje się jak słoń w składzie porcelany i nie chodzi wcale o moją wagę. Postanowiłam tu zostać bo poziom jest naprawdę wysoki, nauczycielka od polskiego to świetna kobieta - jestem bardzo zdolna i jako jedyna w klasie mam 5, w ogóle dobrze się uczę ale z orłami do klasy to ja nie trafiłam. Zresztą zupełnie nie mój klimat, nie powiem żebym próbowała się z nimi zakolegować - zauważyli to i jakby odegnali mnie od stada Jestem najbardziej znienawidzoną osobą w klasie - słusznie czy niesłusznie to kwestia sporna. Nigdy nie powiedziałam na nich złego słowa, właściwie nigdy nic nie powiedziałam ://
Nie poszłam w tamtym tygodniu do szkoły a że w mojej klasie obowiązuje charakterystyczny strój którym spacerowałam po jakiejś dróżce zaczepił mnie mój sąsiad z bloków którego pamiętam jeszcze z czasów dzieciństwa - zawsze prowadzał dużo wysokich psów. Spojrzał na moje buty, zapytał czy wygodne ale zaprzeczyłam. Zaczęliśmy gadać o życiu, a właściwie on - na przykładzie swojego weganizmu. Przede wszystkim uświadomił mi że nie muszę chodzić do tej klasy, nie muszę chodzić w niewygodnych butach i robić czegoś przeciwko sobie .
"To my wybieramy. Nie prawda że cokolwiek MUSIMY"
To oczywiste, ale dopiero jakoś wtedy sobie uświadomiłam że nie muszę się męczyć. Można sobie powtarzać "to tylko trzy lata, jakoś przetrwam" ale można też wziąć dupę w troki i być po prostu SZCZĘŚLIWYM.
Ostatnio spotkałam przyjaciółkę z dzieciństwa która chodzi o technikum gastronomicznego, poznałam kilka jej koleżanek z klasy - fajne dziewczyny, jakoś tak mnie naszło zapytać ją czy dałoby radę teraz się do nich przepisać, dowiedziałam się o przedmiotach - nie rozszerzają przedmiotów które ja chciałam rozszerzać ale jeśli dobrze zdam maturę z polskiego to tak czy owak dostanę się na wymarzone studia.
Jutro idę z mamą na rozmowę do dyrektorki. Mam nadzieję że nie będzie żadnych problemów. Mama nie była zadowolona ale to moje życie, mój wybór i moja droga.
Trzymajcie kciuki Kochani :*
Maratha
26 kwietnia 2016, 13:03A moge spytac na jakie studia planujesz sie dostac? Ja sie na swoje wymarzone dostalam po czym sie okazalo ze wcale nie sa takie wymarzone i w zawodzie nie prcowalam, nie pracuje i pracowac nie zamierzam.
Rayen
26 kwietnia 2016, 12:54Dobrze Ci powiedział. Nie ma co robić nic na siłę i wbrew sobie. Zwłaszcza jeśli chodzi o naszą przyszłość! Rodzice to zrozumieją, a Ty odżyjesz będąc wśród lepszych ludzi :) Powodzenia i gratuluję podjęcia ważnej życiowej decyzji! :)