Ależ miałam dziś okropny dzień. Sama nawet nie wiem czemu, po prostu nie dopisał mi humor, cały dzień boli mnie okropnie głowa, tylko się położyć i wegetować okropieństwo... Mam nadzieję , że u was lepiej.
Dzisiaj stabilizacja miała się ok. Kalorii 1500. Na ruch jednak nie mam siły, pęka mi głowa przy każdym głośniejszym dźwięku czy gwałtowniejszym ruchu .. nawet spojrzenie w bok - i boli mnie skroń niesamowicie..... Eh.
Moje menu:
Śniadanie: chleb razowy z dynią, polędwica z indyka, sałata, papryka biała, rzodkiewka. + kleik. SUMA: 431 kcal
II śniadanie: owsianka z jabłkiem i cynamonem, i świeże jabłko z cynamonem. SUMA: 312 kcal
Obiad: Zapiekane ziemniaki, kabaczek z cebulką, klopsy z mięsa indyczego, ogórek gruntowy. SUMA: 432 kcal
Kolacja: nektarynka, małe jabłko, "pełne ziarna" z mlekiem. SUMA: 345 kcal
Śniadanie: chleb razowy z dynią, polędwica z indyka, sałata, papryka biała, rzodkiewka. + kleik. SUMA: 431 kcal
II śniadanie: owsianka z jabłkiem i cynamonem, i świeże jabłko z cynamonem. SUMA: 312 kcal
Obiad: Zapiekane ziemniaki, kabaczek z cebulką, klopsy z mięsa indyczego, ogórek gruntowy. SUMA: 432 kcal
Kolacja: nektarynka, małe jabłko, "pełne ziarna" z mlekiem. SUMA: 345 kcal
Łącznie 1520 kcal.
Zapiekanka:
- ziemniaki
- kabaczek
- 2 cebule
- jogurt naturalny
- przyprawy: oregano, bazylia, pieprz, sól, papryka słodka, chili.
Kabaczki wydrążyć. Pokroić, Ziemniaki pokroić w plastry. Cebulę posiekać. Układać warstwami w naczyniu żaroodpornym warstwami: ziemniaki, kabaczek, cebula. Każdą warstwę posolić, a potrójną warstwę - przyprawić. Całość zalać jogurtem naturalnym. Piec około 40 - 50 minut w 180 stopniach.
Wiadomo, że bez sera i mąki, sam jogurt - nie zetnie się jak w tradycyjnych zapiekankach. Ja jednak wolę taką wersję - mało kaloryczną. Piekę bez przykrycia, dzięki czemu nadmiar wody z warzyw odparuje. Wyszło bardzo smaczne. ( można też wlać około 200 mililitrów rosołku warzywnego, z kostki, zapiecze się szybciej i będą miększe, tak czasem tez robię.)
To chyba tyle na dziś, idę się położyć.....
Maryśka!
Grubolina
4 sierpnia 2010, 23:27Oj, mnie też dzisiaj głowa bolała, aż musiałam się wspomóc lekami... ale miejmy nadzieję, że jutro pogoda będzie bardziej stabilna :) Póki co opijam się codziennie Twoim koktajlem jabłkowo-cynamonowym - pycha! Pozdrówki!
poziomkowa1986
4 sierpnia 2010, 22:23Oj współczuję bólu głowy, tulę i słodkich snów zyczę :)
Hachiko
4 sierpnia 2010, 22:04taka pogoda straszna..przynajmniej jak u mnie. ale udało mi sie na rowerek chociaz zmobilizowac hehe :) pozdrawiam
TwardaJa
4 sierpnia 2010, 21:29kurczę, odpisałam, o tych moich jabłuszkach....i zachciało mi się wątróbki z jabłkami mmmm:D haha
TwardaJa
4 sierpnia 2010, 21:22ojjj tak! kocham jabłka. pod każdą postacią :) pieczone, świeże, starkowane, pokrojone.... z cynamonem, imbirem, na kanapkach, grzankach..... mrrr:) a co do bólu głowy, właśnie wzięłam tabletki, bo już wytrzymać nie szło. może zaraz mi przejdzie...
Just69
4 sierpnia 2010, 20:46No to widze, ze obie mamy sie nie zle. :) Moze nam przejdzie. Mi dzisiaj troche odpuscilo. Dzisiaj wieczorem jade na zakupy - kupie sliwki suszone. :) No i dziekuje Ci po raz kolejny za pomysly. Ciastko jogurtowe jest genialne. Sprzedalam juz patent siostrze. Te kotleciki tunczykowe pierwsza klasa - dzieci sie zajadaja. A dzisiaj zrobilam ptasie mleczko, bo mnie natchnelas. Zrobilam galaretke z polowy wody (porcja proszku cala). Nastepnie szybko wystudzilam w zamrazarce. W osobnym kubku roztrzepalam mikserem troche zwyklego mleka i pomalu dodawalam ta wystudzona galaretke. Na koniec przelalam to do naczynia z borowkami amerykanskimi i po chwili sie zsiadlo. No genialny deser. Bede takie codziennie jadla! Super.
Grubas1991
4 sierpnia 2010, 20:23Ciekawe od czego powstał tak silny ból głowy. Może to ciśnienie. A może napad migrenowy. Czasami naczynka krwionośne w naszym mózgu bez powodu się skurczom, a ich powolne rozkurczania powoduje silny ból - to właśnie migrena. A może po prostu miałaś gorszy dzień. Każdy z nas nieraz tak ma. Jutro na pewno będzie lepiej. Trzymaj się i życzę powrotu do formy :) :* P. S.: I oczywiście jestem dumna, że tak pięknie trzymasz się stabilizacji :)
ancra
4 sierpnia 2010, 19:50zmierz cisnienie, moze stad bol glowy... dzieki za wspisy. nie chodze glodna w zadnym wypadku, ba - nie dam czasem rady zjesc nawet tego, co sobie przygotowalam... gdyby organizmowi bylo malo, to by sie upomnial skurczami zoladka:) pozdrawiam
Carmellek
4 sierpnia 2010, 19:46Może głowa Cię boli z powodu pogody ;/ Bo u mnie cały czas deszcz pada i tak w ogóle jakoś nic się nie chcę. Przynajmniej z jedzeniem było u Ciebie bardzo dobrze i tak trzymać ;]
Chemiczka83
4 sierpnia 2010, 19:41Każdy ma czasem taki dzień, że humorek nie dopisuje nie wiadomo czemu. A ból głowy do tego może jeszcze tylko człowieka bardziej wyprowadzić z równowagi. Na szczęście dzień już się ma ku końcowi i jak wstaniesz jutro to znów zaświeci dla Ciebie słonko:)