Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Zimno, wszędzie zimno!


Zimno zawładnęło Olsztynem. Chłodne powietrze smaga moją twarz rano, wieczorem, ogólnie kiedy tylko może. Nie przeszkadza mi to, o ile faktycznie mogę się czymś okryć. Dziś wracając z uczelni szybciutko pobiegłam do pepko zakupić termos na moją ukochaną herbatę. Stwierdziłam że dzień bez zielonej herbaty z imbirem jest dla mnie dniem straconym, poza tym płacenie za 200 ml herbaty dwóch złotych to o dużo za dużo. Termos okazał się idealnym rozwiązaniem. Po powrocie od razu zasiadłam do rowerku odrabiając 500 kalorii, przed kolejnym wyjściem na uczelnię siądę jeszcze raz, tym razem dopalając 300 kalorii. Postanowiłam że każdego dnia zbiję co najmniej 800 i jak na razie idzie mi bezproblemowo. Obiadek? Dzisiaj zaplanowałam sobie najpyszniejsze pyszności- kuskus ze szpinakiem i serem fetą, mniaaaam! <3 Już nie mogę się doczekać 14. 

Studia dość mocno odbijają się na moim regularnym, co trzy godzinnym jedzeniu... Kombinowanie i planowanie godzin, dopasowując je do grafiku na uczelni jest cholernie ciężkie ale dam radę... Bo kto jak nie ja? :) Co prawda zmniejszam ilość posiłków do czterech ale cóż, trzeba jakoś żyć! 

Ta piosenka mnie prześladuje! Słucham jej w autobusie, w drodze na uczelnie, na uczelni, w drodze z uczelni, w domu, wszędzie! Pozytywnie nastawia mnie do tej pięknej aczkolwiek zimnej jesieni i zasiewa w moim sercu ziarno pozytywnego myślenia.

A jak u was kochani? Czy szczęście złapało was dzisiaj i wciągnęło w swoje ciepłe ramiona?

Pozdrawiam was milionem uśmiechów!