Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień dobry, cześć i czołem!


Dzień dobry kochani! :) Dzień rozpoczął się pięknie, mam nadzieję że i zakończy równie radośnie. Od rana dzwonię po neurologach nie mogąc nic wskórać. Naprawdę, powiadam wam że zapisy do neurologa są kpiną- tylko poniedziałek i środa w godzinach, w których jestem na uczelni. Po środowej wizycie u ortopedy załamałam się. Zanik mięśni w prawej nodze, "chlapanie" stopą spowodowane ... nie wiadomo czym, problemy z nerwami w nodze, kolano które było obciążone podczas chodzenia przez zanikające mięśnie doprowadziło do rozwalenia łąkotki. Na początek ortopeda zaproponował zastrzyki, jeśli one nie pomogą wymagana będzie operacja. Okej... ale to tylko kwestia kolana, co z resztą nogi? Nie wiem- doszukuję się neurologa. Strach w moich oczach jest ogromny, widziałam że prawa noga jest chudsza od lewej, że jest słabsza... ale aż tak? Zobaczymy co przyniesie kolejna wizyta u kolejnego specjalisty. 

Stając na wagę znowu zobaczyłam 54 kilogramy. Po dniu obżarstwa nie ma ani śladu co bardzo mnie dziwi, zazwyczaj pozbycie się zbędnego balastu trwało dłużej niż jeden dzień. 
Na śniadanko wpałaszowałam owsiankę z jogurtem naturalnym, jabłuszkiem i cynamonem. Do tego pokusiłam się o zjedzenie trzech ciasteczek "Hit", mieszcząc się w przedziale 500 kalorii. Na drugie śniadanie zjem 150 gram jogurtu i owoc kaki. Mmmmniam!! Nie mam jako tako pomysłu na obiadek, pewnie zjem kaszę gryczaną, rybę i warzywa gotowane na parze z dodatkiem jogurtu naturalnego. 

A wieczorkiem wychodzę na karaoke!! W końcu się wyszaleję! :D