Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
One last breath.


Ciemno, w pokoju ciepło i przytulnie, a za oknem śnieg rozjaśnia mrok. Patrzę z utęsknieniem za taflę szkła, które oddziela mnie od chłodu, który bije z zewnątrz. To nie tak, że nie mogę go dosięgnąć, wystarczy otworzyć okno, by poczuć przyjemne zimno, uderzające w ciało. Wszystkie bariery, które istnieją, istnieją tylko i wyłącznie w mojej głowie. Oddzieliłam się od wszystkiego wielkim, kamiennym murem, który miał mnie chronić przed złem tego świata... W tym zimnym i ponurym "azylu" zrozumiałam, że nigdy nie będę bezpieczna, bo właśnie tutaj - za tym ogromnym murem jestem wystawiona na pożarcie przez moje własne demony. Uciekając od świata i ludzi, zatraciłam się w samotności na tyle, że przestałam poprawnie funkcjonować. Patrząc przed siebie zadaję pytanie samej sobie - czego mi w życiu potrzeba, czego chcę i pragnę, w imię czego walczyłam ze sobą i ze swoją chorobą? Odpowiedzi na pytania wciąż pozostają głuche, zupełnie zignorowane i odstawione w kąt. Chwile zwątpienia takie jak ta dopadają mnie gwałtownie, z impetem wchodząc w moje życie i bezczelnie mącąc mi w głowie. Jutro będzie lepiej, wiem, jednak by przejść spokojnie przez noc, potrzeba mi czegoś więcej, niż kubka ciepłej herbaty i przytulnego koca.