wydaje mi sie ze moje zycie jest nudne. ze nic sie nie dzieje.
dziecinstwo mialam wspaniale, choc duzo plakalam.
dorastanie bylo okropne. znienawidzilam siebie i wszystkich dookola.
czulam ze wszyscy oczekuja ode mnie wiecej niz moge im dac.
chcialam sie odciac od wszystkich i mojego dotychczasowego zycia wiec wyjechalam po maturze do Irlandii na 3 m-ce a potem do agnlii.
mialam moja najlepsza przyjaciolke u boku. borykalam sie z depresja. cielam sie.
zakochalam sie. buntowalam sie. pracowalam.
moj zwiazek sie rozpadal. ludzie gadali za moimi plecami.
jednym slowem, bylam coraz blizej konca.
i wtedy taki zwrot wydarzen. poznalam mojego meza. pomogl mi sie ogarnac. zakochalam sie bez pamieci.zamieszkalismy razem, slub po roku, wyjazd do australii, nowi ludzie, nowe miejsca, nowe doswiadczenia.
stracilam przyjaciolke na wlasne zyczenie. z zazdrosci, z nieakceptowania jej wad.
2,5 roku w australii, decyzja podjeta, wyjazd na stale do kraju meza - Brazylii.
zamiast cieszyc sie zyciem, ja sie martwie ze ludzie mnie nie akceptuja, ciagle uczucie swiadomosci, nie potrafie sie cieszyc. mam kamienna twarz. jakbym bala sie ze gdy przestane sie martwic i zaczne delektowac zyciem to karta sie odwroci.
martwie sie na zapas, i nadal przez caly ten czas nienawidze siebie.
jestem taka dziwna.
sprobuje wziac sie ponownie w garsc. z kazdej porazki wynosze nauczke i czuje sie silniejsza kolejnym razem. wiem, ze nie moge sie poddac. bo widze, ze to jednak robi roznice.
czuje taka pustke.
crazyblueball11
3 stycznia 2013, 16:51Nie martw się i się nigdy nie poddawaj..niestety w dzisiejszych czasach ludzie ogarnięci są tylko zazdrośćią, nie widzą tych dobrych cech. Nie staraj się na sile podobać ludziom , najważniejszą osobę masz obok siebie i to jest najważniejsze! Powodzenia ;)
Kokokokoo
27 grudnia 2012, 14:09też nie potrafię się cieszyć i lubię z siebie robić cierpiętnika, więc wiem, o czym piszesz. Ale dostrzegasz plusy: męża, wyjazdu, więc jesteś pewnie blisko odkrycia rzeczy, które Cię naprawdę cieszą :)