Udało nam się ominąć Święta dużym łukiem. Ale i tak, mimo, iż liczę na to, że waga będzie identyczna jak w zeszłym tygodniu, na pewno dostanę burę od Vitalii... ;)
A przecież, w innych okolicznościach przyrody, czyli z rodziną przy stole od rana do wieczora byłoby 4 z powrotem i to z dużym hukiem... także, ja się cieszę i z powrotem grzecznie wracam do programowej diety. I przyjmę z pokorą informację, że nie uda mi się zdobyć celu w wyznaczonym terminie... no trudno... może w następnym terminie mi się uda...