Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Smutek + kilka słów o facetach i miłości

Zrobiło mi się smutno jakoś... Trochę czuję się przytłoczona tym wszystkim.
Kompulsów nie ma, od 18 nic nie zjadłam, popijam pełną chemii cole light marki biedronka.
wczoraj zaliczyłam 90 min na stepperze, nadwyrężyłam sobie mięsień -,- dzisiaj mniej intensywnie niż wczoraj . Muszę się zacząć uczyć tej pieprzonej geofizyki, ale do nauki to mnie akurat motywacji jakoś brak. znów sesja zaskoczy studentów.
myślę intensywnie o znalezieniu sobie pracy... ale jak myślę, ze za pół etatu albo troszkę więcej niż pół dostane 600 zł albo i mniej to mnie krew zalewa, bo chcę wynająć pokój, a na wynajem i jedzenie nie starczy, chyba, ze będę jadła- jak ten student z Wrocławia- za 1 zł dziennie... zwariowałabym ! Chciałabym w końcu wieść życie, w którym nie będę liczyć każdej złotówki i oszczędzać na sobie...

***
Przeżyłam dzisiaj szok. Mama kupiła mi paczkę żelków. Nigdy mi nie kupowała a teraz nagle mi z żelkami wyskakuje... Jutro dostanie je mój luby
ech.

***
Już niedługo stuknie mi 22 lata. Nie potrafię przyjmować prezentów. Zawsze mam wrażenie, ze jestem winna wdzięczność i coś dla kogoś zrobić.... w zamian.
Jakub pewnie da mi coś miłego, ja jednak powiedziałam mu, ze nic nie chce. Powiedział, ze go to gówno obchodzi, i że jak będzie mi chciał kupić cokolwiek - czy to kolczyki, czy sukienka za 300 zł, to mi kupi,  nie mam nic do gadania.

Tak mi się przypomniał były chłopak, od którego dostałam kiedyś bukiet róż. Powiedział mi : `Przyjmij te kwiaty, bo mnie dużo kosztowały.` I wiecie co, mówią, że jeśli kwiaty są dawane z miłości to długo nie więdną. I róże uschły po dwóch dniach... Z resztą poczułam się wtedy jak coś, na co trzeba wydać pieniądze, i że ma zal o to do mnie.... Żałował, że mnie stracił, że odeszłam,ale wiecie co, to był mazgaj, a jego matka ?! Boże. teściowe są pojebane, ale nie sądziłam, ze do tego stopnia, ze ta kobieta aż będzie mi włazić do toalety jak u niego bywałam. -,- byłam z nim 9 miesięcy, na początku układało się super. Mówił dużo mądrych rzeczy- myślałam- wow, w końcu facet na poziomie- inteligentny, przystojny, ma rodzeństwo... A POTEM OKAZAŁO SIĘ, że to wszystko pozory. Jak się okazało, to kłamał, ze zdał maturę. Odkąd go poznałam, a był to początek grudnia zeszłego roku- nie miał pracy- siedział w domu całe miesiące i nic nie chciał zrobić z tym, ze nie miał roboty- a to, ze dużo straci na bilet miesięczny, a to, ze nie umie odpowiedniej pracy znaleźć.... Jeździłam do niego, kiedy jego mama wyjeżdżała na weekend... i ta kobieta wiedziała, że pracuje, to zostawiała lodówkę pustą. Musiałam ja, gość, iść na zakupy, żeby zrobić śniadanie i obiad. ;/ Wstyd mi było. Jego matka i siostra ciągle go wyzywały a on je- a potem jak mu było smutno to uciekał z domu. I jeszcze najeżdżały na mnie, że to ja go sprowadzam na złą drogę, bo kiedyś był inny... No masakra, mówię wam.... Płakał, pił, palił - nie radził sobie z problemami. starałam się jak mogłam go pocieszać, motywować i dodawać otuchy,  ale on gówno sobie z tego robił... ( sukces, że zmotywowałam go do napisania matury...Maturę poprawił, dostał się na te same studia co ja, przez to muszę i ja i mój luby widzieć go często...) Pracował... ale co to za praca w budowlance za 800 zł za miesiąc zapierdalania po 12 h, jak jego własny ojciec zabierał mu ponad połowę za to, ze mu pracę załatwił ! Mówiłam mu, że ma iść do innej, gdzie dostanie więcej niż nędzne 5 zł za godzinę, ale mówił, ze u ojca mu dobrze.... A jego matka- żałowała mu każdego grosza. Jak pożyczył od niej 10 zl, to musiał oddać 20 zl... NO POJEBANA RODZINA. Musiałam mu kazać, żeby ruszył dupę. Jak mamusia- powiedzieć, zeby zjadł, zeby przytulił, zeby wstał... wszystko na rozkaz i instrukcje.... taki mało domyślny. Ale do cholery ja nie będę 22 letniemu chłopowi matkować ! A rozmowy... ciągle gorsze, na moje pełne zdania , na gg odpisywał tylko : :) albo :P...... no szału dostawałam ! No i potem miał pretensje, że ja nie chcę z nim rozmawiać. I wiecie co, miłość jest ślepa, ale po czasie niech wygrywa racjonalizm. Zaczęłam się zastanawiać jaki z niego będzie pożytek za 20 lat : Do pracy się nie kwapi, inteligencja tylko pozorna ( wyglądem niczego się nie załatwi w związku). Za przyjaciółkę mnie nie uważał ( to kim ja do cholery jasnej byłam?!) Po ślubie albo teściowa by mnie zabiła, abo ja ją, ciągle marudził, płakał jak mu coś nie pasowało, czas poświęcał swoim przyjaciółkom zamiast mnie .... A że wychował się wśród kobiet, to był w dodatku zniewieściały .... Boziu.. ale byłam ślepa...Kiedy byłam na praktykach, to płakał mi do słuchawki, że mu rzadko odpisuje na smsy i nie odbieram telefonów. Ale powiedzcie mi: jak w pełnym słońcu, w kamieniołomie w rękawicach roboczych, napisać smsa na dotykowym telefonie ? no nie da się, i fochy strzelał gorzej niż moja siostra przed okresem ;////  Potem wkurzało mnie to, ze nosi koszulki zespołów których muzyki nawet nie zna , a szczególnie moich ukochanych Pink Floydów ... w dodatku przyciasne koszulki... Kiedy pytałam, czemu nosi, to mówił, że mu się nadruk podoba..... KOSZMAR, no i kilka pedalsko obcisłych ciuchów...... A czarę goryczy przelała sytuacja, kiedy poprosiłam go o spotkanie, bo aż dygotałam z nerwów, i płakałam. Plan wygrania w życie mi się zawalił. Powiedział, że przyjedzie za godzinę. Czekałam na niego 2h z hakiem, przyszedł z fają w buzi, i nawet nie przytulił, nie zapytał, co się stało, tylko : ` wstań jak się ze mną witasz`.... <załamka> ... po czym jak mu już opowiedziałam co się stało, że mogą mnie wywalić ze studiów, i wiecie , że kurwa , milczał przez 3 h... NIC NIE POWIEDZIAŁ, ZERO WSPARCIA. ZERO. powiedział jedynie : no to, poszukamy Ci pracy. Zapytałam, czy tylko tyle jest mi w stanie powiedzieć, a on, że tak... I milczał nadal, i jeszcze się na mnie obraził. Co za tupet ! Odprowadził mnie na tramwaj i nadal ani me ani be. a potem poszedł sobie z przyjaciółką na zakupy do centrum handlowego. Wieczorem do mnie zadzwonił jak gdyby nigdy nic ... No a na pytanie, czemu mnie nie pocieszył powiedział, że nie umie pocieszać.... i że nie wie jak to zrobić. Pękło we mnie coś... w końcu zdecydowałam, że wyrwę się z tego bagna, bo mimo że kocham, nic dobrego z tego nie będzie... Jakie miałabym w nim wsparcie ? Waliłoby się nam a on zwalałby winę na mnie i nawet słowa otuchy nie powiedział....

I wiecie, miłość to sprawa delikatna. Podobno jak się kogoś kocha, to jakkolwiek by się działo, to się nie odchodzi. Gówno prawda. Kochałam go, ale zwyciężył mózg-> Mnie potrzebny był facet z jajami, który będzie mi mówił, co mam zrobić. Przytulić, mocno, kiedy będzie mi smutno, który wygląda jak facet a nie jak spedalony chłopiec. Który nie płacze o byle co, nie obraża się i jest pocieszycielem i przyjacielem. I mam takiego, w końcu <ufffff, ilu musiałam poznać, żeby znaleźć taki diament, którego można oszlifować na brylant>
 Ech. podobno trzeci związek poważny jest najlepszy. No to właśnie mam 3. Ale nie zamierzam już zmieniać faceta...wszystko mi odpowiada, i odpowiadało już rok temu, kiedy go poznałam, ale skubaniec ani słowem się nie odezwał, że jak wstaje rano, to myśli o mnie :D  ( teraz mi to mówi...) I nigdy nie spodziewałam się, że przyjdzie mi czuć taką dumę, że jestem dla mojego Lubego pierwszą kobietą ! To wspaniałe uczucie ;)

***
WNIOSKI

Przemyślałam całą sytuacje i wiem, co robiłam źle ; nie testowałam facetów, nie poznałam ich na tyle, żeby wiedzieć, jak zachowają się w danej sytuacji. Kierowałam się burzą emocji i hormonów, a nie tym, jaki dla mnie będzie. Nie wyznaczyłam sobie celów i wymagań- ani od siebie ani od potencjalnego. A co najważniejsze- wiem, że za mąż wyjdę za najlepszego przyjaciela, który będzie moją ostoją spokoju, motywacją i wsparciem.


troszkę długo, ale mam nadzieję, że ktoś to przeczyta jednak i dotrwa do końca.
  • rroja

    rroja

    29 listopada 2012, 14:20

    żeby kogoś pokochać tak serio, trzeba się z nim zaprzyjaźnić, prawda..

  • TheAniula19

    TheAniula19

    28 listopada 2012, 22:50

    dotrwałam do końca ;p ale miałs przeżycia ;p dobrze, ze teraz trafiłas w sam raz ;)

  • olenka1288

    olenka1288

    28 listopada 2012, 22:00

    Przeczytłam i dotrwałam do końca. Bardzo mądre słowa...