Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
środa, całkiem miła, faceci... miłość i te sprawy

Zjedzone : serek wiejski lekki + przyprawy 140 kcal.
Kulka mozzarelli: 250 kcal + pomidor 30 kcal = 280 kcal.
trochę gotowanych warzyw : 70 kcal
chipsy z ziemniaków, z piekarnika, samoróbka : 120 kcal
______________________________________________
w mojej głowie niepokoje.
Mam nadzieję, że spotkam kiedyś miłość mojego życia, w której zakocham się do szaleństwa. I to uczucie fascynacji i pociągu nigdy nie zgaśnie.
Ciągle się rozczarowuję mężczyznami... Dobija mnie to. Nie jestem ani brzydka, ani głupia, mam za sobą kilka związków, lepsze, gorsze i takie bardzo chujowe. Nie mogę zatrzymać się przy nikim na dłużej, bo coś zaczyna mi się nie podobać- tzn, jak wiece, to na początku związku jest wszystko pięknie. A po miesiącu stwierdzam, że kompletnie się różnimy i nie ma sensu dalej brnąć.
Mój rekord to dwa lata, kolejny 9 miesięcy, kolejno 4 miesiące, znów 4 miesiące, rekord najmniejszy : TYDZIEŃ, w tym przypadku mnie zależało, ale zostałam odrzucona.
Odstrasza mnie od facetów nieporadność- nie będę matką, mam być kobietą a nie opiekunką. Odstrasza mnie brak własnego zdania,  brak wiary w siebie, w Nas. Denerwuje mnie marazm. Zazwyczaj wiało nudą- nic nie robiliśmy , siedzieliśmy w domu- tylko film, jedzenie i od czasu do czasu seks. Nie fascynuje, nie pobudza mojego uczucia. Po prostu zdobył i przestaje się starać.

Czasami myślę sobie, że jestem niezdolna kogoś kochać tak po prostu- mimo wszystko, a z drugiej strony już wiem, czego chcę i stać mnie na wartościowego człowieka, dla którego nuda nie istnieje, który `będzie skałą, co by się nie działo`. Angażuję się w miłość, kiedy widzę, że facetowi zależy. Dotychczas udało się to jednemu, temu z którym byłam 2 lata- ale przez ostatnie pół roku traktował mnie jak śmiecia. Z resztą jak go zobaczyłam, to wiedziałam, ze go pokocham. A po tym związku juz tak nie było.... Byłam z kimś chyba dlatego, że byłam samotna i potrzebowałam po prostu, by ktoś był.
Może dawałam facetom szansę za szybko-nie wiem. A może za dużo od nich wymagam ?
Boję się jednego : że nie znajdę nikogo takiego, dzięki któremu moja miłość eksploduje jak wulkan i dam z siebie wszystko, co najlepsze. Boję się, że wyjdę za mąż, nie z miłości, a dlatego, bo człowiek jest odpowiedzialnym domatorem nie lubiącym czasem się zabawić - takim typowym pantoflem. :((((((( przeraża mnie to, poważnie :(
Potrzebuje chłopaka, z którym będę się dobrze bawić, który będzie chciał powodować na mojej twarzy uśmiech, nie będzie mi mówił przykrych słów, będzie potrafił wziąć sprawy w swoje ręce i sprawiał, że po każdym spotkaniu z nim nie będę mogła się doczekać kolejnego. Faceta, od którego dostanę bez okazji prezent- różę, tulipana, albo bransoletkę za 5 zł- tylko po to, żeby mi poprawić humor. Z którym spontanicznie pojadę nad morze, spędzimy razem wakacje, pojeździmy bez celu autobusem.
Chyba zbyt romantyczne mam podejście do tego, ale wierzę, że ktoś taki istnieje...
:(
Wierzę, że jeszcze mnie uderzy to wspaniałe uczucie.

  • wazyc49kg

    wazyc49kg

    20 lutego 2013, 16:05

    A ja się zastanawiam czy tacy faceci jeszcze istnieją.. jeżeli tak, to dlaczego żaden z nich nie zainteresuje się mną?! Ech..