Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
teoria spiskowa- nie czaję


teraz spadło w pasie - dziś 81 w tygodniu było 83.

fakt że jem bardzo mało bo obcięłam produkty mączne (te pełnoziarniste bo innych prawie nie jadłam), dorzuciłam co 2 dzien 1 jabłko w ramach pustych kcal których mi brakuje i wpierniczam ok kg warzyw- więcej mi się nie udaje bo żołądek ma małą objętość. 

Robię to dla oczyszczenia organizmu. 

W czwartek ubierając strój na siłowni zauważyłam że wystaje mi wielki fałd brzuszny nad spodenkami czego do tej pory nie było.

Być może to powód tego że zeszłam z kcal poniżej bmr.

W tym tyg to oczywiście dla mnie nie straszne bo ostatnio za dużo jadłam i się wyrówna z tym co było w zeszłym tyg ale teraz trzeba dowalić bo może być kiepsko. Dziś się zważę z pomiarem i zobaczymy jaka różnica w stosunku do środy. 

A świadomie trochę mniejszy wycisk sobie dałam w środę i  w pt na treningu (chociaż w pt włosy mokre były ale tylko zrobiłam jakieś rowerki i przysiady z obciążeniem 40-65 kg oraz wykroki z 30) bez męczenia góry... bo byłam z koleżanką na siłowni która potrzebuje dużo wsparcia psychicznego aby uwierzyć że jej też może się udać.

Myślę że jak mi sie nie uda to nikomu się nie uda bo w końcu wie ile ja schudłam :).

Trzymajcie kciuki że uda mi się ją sprowadzić na właściwe tory.

Jutro trening personalny to baletmistrza popytam co z tym moim brzuchem,