Witajcie :*
Jesteśmy tu, aby mówić o sukcesach i porażkach wiec mówię jak było...
Dziewczynki za dobrze się nie działo w niedzielę i poniedziałek.. :( @ tak mnie dopadła na jedzenie, że trudno się mogłam opanować, oczywiście chodzi o czeko czeko czekoladę!
w niedzielę wpadło 6 michałków czekoladowych i 2toffinki na herbatę :(
wczoraj niby była bieżnia 30 min (chociaż tyle, źle się czułam, jakaś taka wymiętolona) i do podwieczorku było wzorowo, a od razu po siłowni poszłam na zakupy (zły pomysł, zawsze wtedy jestem głodna...) i takim cudem wpadło 9 michałków (6 kokosowych - nowość i 3 czekoladowe) ale gdy je jadłam czułam się jak w NIEBIE - brzuch nagle przestał boleć, jakaś taka bardziej radosna się zrobiłam... endorfiny pochodzące ze słodyczy mnie zgubią! a no i bym zapomniała jeszcze o mleku karmelowym takim wyciskanym... :(
wieczorem wpadła jeszcze z paczka chipsów :( :( po tym akurat nie było endorfin, a sucho w ustach, słono, pić się chciało... zdecydowanie wolę czekoladowe cukierki.
także WPADKA zaliczona :( niedobra ja!
następny taki wybryk przewiduję na 7 lutego - TŁUSTY CZWARTEK :) nie zamierzam się głodować kiedy wszyscy wkoło będą wpierdzielać PACZKI :) ja też będę :):)
najwyżej wezmę dzień w pracy wolny i spędzę 6 godzin na siłowni by później móc się objeść dżizas jestem straszna ;p
i tu mam pytanie do Was:
JAK WY BĘDZIECIE OBCHODZIĆ TŁUSTY CZWARTEK?
a może ulegniemy, ale jedząc własnej roboty "chudsze" pączki i faworki?? :) nie chcę Was namawiać do złego oczywiście ;p
a może zawrzemy pakt: zjemy owszem co nie co ;p ale później trzeba iść na siłownię to spalić / lub zrobić to w inny sposób, np. biegając, ćwicząc w domu - ogólnie chodzi o to by ten dzień nie był tylko tłusty ale i fit :P a później trzeba przyznać się przed wszystkimi ile się zjadło (to może pozwoli nam nieco przyhamować z jedzeniem ;p)
sorry memory za zdjęcia - wiem, jestem okrutna xD
dziś np. nie mam ochoty w ogóle jeść, chociaż obiadek będzie dobry, to jakoś bez szału, jem bo trzeba i tyle.
a dziś:
1) jogurt naturalny z musli własnej roboty + banan
2) banan + 2liczi (wg diety miała być kanapka z wędliną ale nie mam ochoty na mięso..)
3) kluski śląskie z czerwonym barszczem
4) jogurt pitny 0% truskawkowy
5) twarożek wiejski, rzodkiewki i 2 tekturki
efekt @owego podjadania: +0,8 kg. mam nadzieję, że spadnie w ciągu tych 3 dni żeby na koniec stycznia faktycznie było upragnione 80kg.
dziś siłowni nie ma - praca, ale jutro i w czwartek idę na zumbę :)
ah, no i bym zapomniała o mojej nowej motywacji!
odświeżyłam z moją kumpelą kontakt, nie gadałyśmy ze 3 lata.. miała chłopaka tyrana, strasznie zrył jej psychę, nie pozwalał się spotykać z nikim, nawet z rodziną! teraz już go pogoniła - nie wiem jakim cudem, ale się tego dowiem bo umówiłyśmy się na kilkugodzinne pogaduchy, jak tylko wrócę do mojego rodzinnego miasta. DO RZECZY: przyjaciółka ma nowego chłopaka, a od listopada już NARZECZONEGO (była szybsza ode mnie ;p) ale ale: w sierpniu mają wesele :):):) mam nadzieję, że mnie zaprosi, w końcu przyjaźniłyśmy się dobre kilkanaście lat do momentu gdy tamten nie zaczął nas rozdzielać. ślub 17 sierpnia, na ślub na pewno mnie zaprosi, ciekawe czy na wesele dostanę zaproszenie :) także do 17 sierpnia muszę schudnąć jakieś 15 kg!!! i wyglądać jak na zgrabną przyjaciółkę panny młodej przystało
POZDRAWIAM :*
czekam na Wasze tłusto-czwartkowe propozycje :)
axaxa
29 stycznia 2013, 14:09ja też nie jestem fanką pączków - a faworków na szczęście nienawidzę!!!!! wakacje... oj obyśmy wyglądały w lipcu zjawiskowo...
jeszczeimpokaze
29 stycznia 2013, 13:41nigdy nie "obchodziłam" tłustego czwartku, ostatni raz jadłam tego dnia pączka w dzieciństwie ;)
Hani90
29 stycznia 2013, 13:22:) ja na szczęście nie jestem fanką pączków;) ale jak mi się zachce to zjem takiego jednego zrobione przez moją babcię;) no to zawsze jakaś motywacja:) mnie motywują wakacje nad morzem:) a jak nie nad morzem to chociaż nad jeziorem:) i w końcu nie będe musiałą się gotować w ubraniach:) tylko będę zakładała króteki spodenki i sukieneczki:)
agatep
29 stycznia 2013, 13:00ja pewnie zjem jednego pączka, ale dla mnie tłusty czwartek nie ma żadnego znaczenia, gdyby nie P to pewnie nie zjadłabym nic innego niż normalny dzień... poza tym moją zgubą są słone przekąski, ze słodyczami jakoś sobie radzę