Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień sześćdziesiąty siódmy


Dzisiaj pozwoliłam sobie na naprawdę wiele. A konkretnie 2 kawałki babki marmurkowej, ot takiej sobie zwykłej ;) zjadłam też więcej chleba, a zazwyczaj ograniczam się do max. 1 kromki dziennie. Ale to nic, był pełnoziarnisty ;)

Generalnie zjadłam dziś dużo, ale na pewno nie tyle, by przekroczyć granicę zdrowego rozsądku. Poza tym, było aktywnie. Sprzątanie, szorowanie, mycie, gotowanie, pieczenie itd... Więc podejrzewam, że większość energii, którą dysponowałam, pochodziła właśnie z tego jedzenia ;)

Rano ćwiczenia były (przysiady, 3x Mel B i od dzisiaj A6W). Jestem ciekawa, jak będzie z tą 6 Weidera, bo efekty podobno są zadowalające, a ja akurat ostatnio cierpię na ciągłe porzucanie filmików z ćwiczeniami :D Zobaczymy, jak będzie u mnie ;) ale na pewno, by coś dostrzec, to muszę jeść w nieco inny sposób niż dzisiaj, o tak :D ale jeden taki dzień w tygodniu nikomu nie zaszkodzi ;)

Był też body wrapping, balsam ujędrniający, masaże... Zaraz jeszcze się wykąpię, by następnie wykonać masaż bańką chińską :) Ostatnio tak mocno się przyssałam do swojego uda, że aż są ślady :O Muszę być delikatniejsza następnym razem, bo moje nogi wyglądają teraz tragicznie! Oprócz śladów po bańce są też siniaki, które nawet nie wiem, gdzie sobie nabiłam :P

Co do tych siniaków, to podejrzewam, że może to wina octu, który piłam? Może mnie osłabił i wywołał jakąś anemię? Przyznam, że nigdy nie miałam problemów z niedokrwistością, ale też i wcześniej nie pijałam octu. Co prawda wypijałam zdrowe minimum, czyli 1 łyżkę octu jabłkowego z 1 szklanką wody, ale nie wiem dokładnie, przez jaki czas. A ta terapia nie powinna trwać długo... Max. chyba przez 1 miesiąc. Zauważyłam też u siebie sińce pod oczami, a siostra dodała, że wyglądam, jakbym ciągle się czymś martwiła. Ok, myślę ciągle o jednym facecie, ale to chyba nie przez niego raczej. Odżywiam się zdrowo, więc wszystko wskazuje na ocet... Dobrze, że już go nie piję ;) pewnie na pozytywne efekty będę musiała czekać z tydzień...

W jednej z książek wyczytałam, że dobrze tez oczyszcza krzemionka. Pił ktoś kiedyś takie roztwory? :) Brzmi ciekawie, ale wystraszyła mnie notka pod spodem, że jest to też dobry preparat na porost włosów :D

  • Muminka00

    Muminka00

    7 września 2014, 21:42

    Nigdy nie słyszałam o krzemionce... tak więc jeśli coś to chętnie poczytam :)

    • Vivien.J

      Vivien.J

      8 września 2014, 07:57

      ok, postaram się coś wrzucić na jej temat ;)

    • Muminka00

      Muminka00

      8 września 2014, 10:42

      Dzięki :)

  • paula15011

    paula15011

    6 września 2014, 23:35

    Ja Ci gratuluję, że Ty wciąż systematycznie robisz te masaże itd. Mi by się odechciało po kilku dniach ;) A jeśli chodzi o te siniaki to nie mam zielonego pojęcia skąd one mogą być :/

    • Vivien.J

      Vivien.J

      7 września 2014, 10:43

      Wiesz, czasem mam dzień przerwy od bańki chińskiej, ale wtedy staram się chociaż wykonać peeling kawowy i pomasować szorstką gąbką ;) To z czasem mi weszło w rutynę, no i skóra jest delikatniejsza :)