Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Tak stało się! Ku przestrodze...


Moja uciecha z każdego kilograma czy 0,7 mniej co tydzień była błędem... teraz to wiem. Leciałam z mięśni a nie z tłuszczu. Ciało się nie zmienia a waga spada? Wtf... mięśnie poleciały.. nie ma z czego się tu cieszyć. Trzeba to nadrobić.. a ja taka zadowolona, że czasem mi się zdarzały grzeszki większe lub mniejsze a waga mimo wszystko spadała. Teraz wiem co i jak.

Od dzisiaj miałam wracać na właściwy tor.. ale co.. rano owsianka jak zawsze. 3 łyżki płatków owsianych, mleko 2 % do połowy miseczki do tego trochę słonecznika, suszonej żurawiny i nerkowców (na oko 10 sztuk). No dobra śniadanie prawidłowe.. a potem?! Drugie śniadanie.. talerz zupy jarzynowej.. seriously?! Naprawdę nie mogłam tego ograniczyć do miseczki?! Ech... zaraz obiad. Mam ochotę na ryż biały z truskawkami... teraz musowo 1/2 woreczka ryżu i TROCHĘ truskawek. A wieczorem przymusowe cardio z zumbą... A było już wcześniej tak pięknie... a teraz co? NIC! Ciało rozlazłe jak po 2 ciążach... kobieto ogarnij się... Zazdroszczę tym co mają szybką przemianę materii. Ech... ja sobie ją rozwaliłam a teraz nie potrafię wrócić na dobry tor... świetnie... 

Musiałam się wygadać, wybaczcie. 

  • vitalia92

    vitalia92

    9 czerwca 2014, 18:45

    Ja tez zbyt madrze nie postepowalam i moja przemiana materii ucierpiala ;d trzeba placic za bledy ;/