Pomimo całego stresu z wypadkiem męża (na szczęście nic poważnego), a może dzięki niemu zrobiłam mnóstwo ćwiczeń, był i spacer i dieta wzorowa.
Takie dni pokazują, jak kruche i cenne zarazem jest życie. Jedna chwila i koniec. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.
A dziś rano: pół godziny biegu (a raczej marszobiegu) i body revolution (kocham te ćwiczenia).
Życzę wszystkim miłego dnia.