Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Pod prąd.


Witajcie. 

Nie obiecuję, że będę Was regularnie odwiedzać. 

Nie obiecuję ciekawych wpisów i wielkich motywacji z mojej strony.

Na ten moment szukam miejsca, w którym będę mogła poszukać motywacji. Potrzebuję tego, aby w końcu osiągnąć swoje cele.

Mam ich wiele. Związane nie tylko z moim wyglądem zewnętrznym, ale i przede wszystkim wnętrzem.

Przemianie ciała powinna towarzyszyć przemiana ducha. 

Tak bardzo chcę przerwać ten wszechobecny marazm. Tyle szans już straciłam. Tyle okazji przeszło mi koło nosa... Zamiast pracować nad swoim umysłem błądzę pośród błędnych wyobrażeń i swojej własnej głupoty i lenistwa. 

Czuję, że straciłam już okazję, na zrobienie czegoś ważnego. Mogłam czegoś dokonać, ale to już minęło. 

A może jednak się mylę... ?

Straciłam też miłość... Przez własne wyobrażenia, które przelały się na moje zachowanie... Trudno, tak trudno się pogodzić z własnym niszczycielskim wpływem na swoje życie...

Może on też był za słaby. Za słaby, żeby to udźwignąć... Już pół roku minęło, a wszystkie sytuacje widzę w swojej głowie, jak gdyby działy się właśnie teraz.

Czy człowiek potrafi być szczęśliwy dłużej niż przez krótką i jakże ulotną chwilę? Jeden moment?

"Płyń pod prąd. Z prądem płyną śmieci."

Pozdrawiam Was.

Ktokolwiek to przeczyta, cokolwiek o tym pomyśli...

Powodzenia w walce. Siły.

Czy damy radę płynąć pod prąd?