Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wracam z podkulonym ogonem i melduję się w Gruzji


Cześć dziewczyny. 

Wracam z podkulonym ogonem na vitalię. Z lekkim poczuciem wstydu, ale z dużą dawką motywacji. Przejrzałam swój pamiętnik, który prowadziłam parę lat. Co ja wtedy od siebie chciałam? Przecież miałam super figurę! 

W tym momencie, a moment ten trwa od ponad roku mój styl odżywiania pokiełbasił się, a z moim ciałem stała się jedna wielka kaszana. Ba, chciałabym żeby tylko z ciałem. 

Miałam okropny rok, bywały dni gdzie moją jedyną aktywnością było wyjście do biedronki po siatki wypełnione słodyczami. Bywały dni, że leżałam w łóżku i nie widziałam sensu w niczym. Był nawet taki czas gdzie nie wytrzymałam i poszłam do psychologa chciałam uleczyć swój umysł chemicznymi środkami. 

Najgorsze, że ten najgorszy czas odbił się na moim ciele dodatkowymi 10 kilogramami. Obżerałam się co drugi dzień. Nie wiem nawet ile pieniędzy przejadłam. 

Ale wiecie co? Gdyby nie to nie byłabym w miejscu w którym jestem teraz. A jestem w Gruzji i będę to przez kolejne 10 miesięcy, cieszę się nową kulturą, nowymi ludźmi, przygodami, otwieram się na świat, przełamuję swoje wewnętrzne bariery, staje się silniejsza bez bycia chudą i zgrabną. 

Mimo wszystko, muszę tutaj dbać też o siebie. Chcę tego. Chcę traktować swoje ciało dobrze po to by mój umysł czuł się dobrze. Nie mogę tu biegać, nie mam tu siłowni ale mam Chodakowską! I mam płatki owsiane i naturalny miód! Muszę trzymać siebie w ryzach antykompulsowych żeby za te 10 miesięcy wrócić do Polski jako zdrowa osoba. 

Buziaki, trzymajcie się! Postaram się pisać tak często jak tylko będzie to możliwe!

PS. ale cholera ja naprawdę byłam zgrabna!