Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
czas się przyznać...


no tak tak ,urlop,weekendowe plażowanie-piwkowanie, obżarstwo lenistwo i oto jestem cięższa o jakies 6kg! nawet nie jestem zła,czy załamana bo sama świadomie sobie to fundnęłam!w czerwcu moja waga wahała się pomiędzy 64/66!rekord ,nigdy nue byłam taka szczupła,ale nie oszukujemy się ,to trwało może jakieś 2 tygodnie,kiedy to prawie nic nie jadłam,byłam tak zasbiegana i spięta,że robiło mi się niedobrze na myśl o jedzeniu.Teraz nastąpił już okres stabilizacji,tzn już tyle się nie dzieje w pracy i wżyciu osobistym,jest spokój,jest więc ŻARCIE! Dziś mamy poniedziałek,nowy tydzień,WALCZĘ!
1.10 wesele więc mam nadzieję osiągnąć 68 kg.Przedwczoraj byłam na weselu w sukience z czerwca.W czerwcu zsuwała się ze mnie,w sobotę była tak obcisła,że trudno mi się tańczyło!beznadziejne uczucie! Za 2 tyg.zakładam tą samą kreację,z nadzieją na lepsze samopoczucie.

  • Brzuszysko

    Brzuszysko

    20 września 2011, 13:38

    Weź się za siebie, w ciągu 2tygodni można sporo zrobić ;)

  • misiaczekj

    misiaczekj

    19 września 2011, 12:02

    Ahh czytając Twój post widzę siebie ciągle wahająca się waga. Niestety wydaje mi się że kluczem do sukcesu jest konsekwencja w działaniu choć ciężko jest to osiągnąć... Trzymam kciuki :)

  • TinyGirl

    TinyGirl

    19 września 2011, 11:54

    napewno będzie lepiej leżała :) powodzenia na drodze nawrócenia