Dziś rozpoczęłam ze znajomymi otwarcie sezonu urlopowego. Oznacza to dla mnie dwa tygodnie odpoczynku od pracy WRESZCIE.
No i co oczywiście nastąpiło załamanie diety. Był gril, kiełbaska razy dwa a czemu nie, do tego karpatka takie ciasteczka, rurki nadziewane. Dużo tego ale to nie koniec bo po dotarciu do domu mąż i młodszy maluch szybko poszli spać a ja stwierdziłam że sobie trochę odbije trud jaki ostatnio wkładam żeby schudnąć. Uszykowałam pyszną kajzerkę z żółtym serkiem szyneczką i grubą warstwą masła i nic nie warzyłam jak do tej pory. Potem jeszcze zjadłam 4 tosty, 3 z czekoladą jeden z serem uszykowałam jeszcze czekoladę i krówki. Podołałam tylko czterem kostką czekolady i jednej krówce. Teraz siedzę tak pełna że nie mogę się ruszyć mam ochotę wymiotować choć nigdy mi się to nie zdarzało. Już wiem na pewno że gdy byłam na diecie czułam się lekko a teraz jestem ociężała i myślę że już nigdy więcej, jutro wracam do diety i zapominam o tym co dziś zrobiłam. Mam nadzieje że nie przeszkodzi to mojej wadzę i w końcu zobaczę swoje ukochane cyferki 64 na początek a potem tylko spełnienie mojego marzenia czyli 58. Muszę dodać ćwiczenia do diety tylko nie wiem od czego zacząć czy może godzinka na orbitreku codziennie czy przeplatać te ćwiczenia jakimiś ćwiczeniami z Ewką lub Jillian. WIEM JEDNO JUŻ NIE WRACAM DO CHRONICZNEGO OBŻARSTWA
LodziaZakapior
21 lipca 2014, 00:30Nie miej wyrzutów, teraz korzystaj z urlopu :)