nuda,nie pisałam dawno,bo nic się nie dzieje.Dom -praca,praca -dom,pranie, sprzatanie,gotowanie.....Zmieniłam pracę,ale chodzę teraz ciągle na 6.Jest to dla mnie uciążliwe o 21 padam i spię.Mam nadzieje ,ze się przyzwyczaję,w sumie to dobrze bo całe popołudnie mam wolne, a zaraz zrobi się ciepło
Dzieciaczki mi się trochę pochorowały-kaszlą i smarkają.Ale nie jest źle obyło się bez antybiotyku
Diety nie ma tzn.jem mniej i nie tyję.Ale ciagle mam 5-7 kg do zrzucienia.
Czekam na wiosnę może pierwsze, ciepłe promyki słońca zmobilizują mnie do odchudzania.
anulka3011
27 lutego 2011, 06:36Ja tez jak tak wcześnie musze do synka wstawać to padam ok 21 czy 22 - masakra hehehehe ale jeszcze troche i bedzie ładnie spał albo rano mu mamusia bedzie bajeczkę włączała hehehe także luzik :0) Te ostatnie kg (tak ok 10 ) to zawsze jest masakra do zrzucenia :( Ja juz bym chciała ważyć jakieś 70 kg ale jeszcze tyyyyylllleeee mi brakuje i jakos nic nie spada ale biorę się za siebie bo jak sama sobie tego nie pustawiam w głowie to nic sie nie da zrobic hehehe
kamila19851
26 lutego 2011, 20:37mi tam by praca na 6 nie przeszkadzała, bo lubię wcześniej wstawać.... zdrówka dzieciaczkom życzę