Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dzień wariata II


eh nie jest mi dane poćwiczyć.

Zrobiłam dziś chyba milion km i właśnie wróciłam do domu z oczami jak kret i bólem glowy. Nie mam siły kiwnąć małym palcem u stopy a kręgosłup mi zaraz wystrzeli w kosmos ( skutek godzin za kółkiem (martwy))

Co do moich zmian żywieniowych jestem konsekwentna. Miałam okazję dziś skosztowania pizzy i frytek ale odmówiłam, ponieważ po pierwsze nie miałam ochoty na fast food po drugie ból głowy powodował, że nie miałam ochoty na nic prócz strzału w łeb :P

menu z dziś:

ŚNIADANIE - 3 kromki ciemnego pieczywa z polędwicą i pomidorem

II ŚNIADANIE - nektarynka i banan

OBIAD - zupa kalafiorowa -miseczka

PODWIECZOREK- 2 kawy z mlekiem

KOLACJA- (teraz pije duży kubek wiejskiego mleka) 

Mam zamiar powrócić do pieczenia własnego chleba. Jakoś nie ufam tym kupionym w sklepie. Oczywiście chleb na zakwasie.

Jutro choćby się waliło paliło wybieram się na długą przejażdżkę rowerem. Mam nadzieję, że jutro już uda mi się zająć się sobą...

bajooo (mleko)