Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
rowerkowo


Witanko :D

Właśnie oto nadjechałam do domostwa mego na mym wspaniałym białym rumaku (czyt. rowerze) szczęśliwa, że dotarłam ale jednocześnie wkur...na na mego Towarzysza jazdy. Mój Luby dziś przeistoczył się z motywatora w demotywatora.Przejechaliśmy w sumie koło 7 km może nie jest to zbyt wiele ale zważywszy, że mieszkam na Warmii to teren jest dość urozmaicony, a rower z tych miejskich więc raczej nie stworzony do zawrotnych prędkości i wyposażony tylko w 3 przerzutki co na podjeździe na wzniesienie oznacza, że czasami muszę zejść, bo nie daję rady ale po chwili znowu wchodzę na rower i jadę ile wlezie. Wkurzyłam się dziś, bo ciągle byłam zasypywana komentarzami w stylu ( "ja jadę na męczącej przerzutce niż Ty bla bla bla", albo " po to masz rower żeby jechać a nie schodzić" itp.) Najlepsze jest to, że On ma typowego górala z mnóstwem przerzutek co więcej codziennie jeździ na rowerze do pracy i ogólnie jest roweromanniakiem więc ma nieporównywalnie więcej kondycji, wprawy, siły i wszystkiego innego niż ja, która po kilkunastu latach mam swój rower i jechałam nim może 5 raz :|

No i teraz się wygadałam i mi lżej, a od jutra jak się nie uspokoi to będę jeździła sama i nikt mi nie będzie gderał jak stara jędza :)

Moje menu z dziś:

ŚNIADANIE - 4 tosty z ciemnego chleba z mozzarella i pomidorem i bazylią i oregano

II ŚNIADANIE- 3 chlebki typu wasa z almette i pomidorem

OBIAD- spagetti ( starałam się nałożyć sobie możliwie racjonalną porcję :P)

KOLACJA - jako, że już późno zjem tylko jogurt naturalny z bananem

Co do wody dotrzymałam słowa, dziś wypiłam już 1,5 l z cytryną i miętą :D

(poniżej plaża miejska - Mrągowo (moje rodzinne miasto, najpiękniejsze i już :D)