Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
refleksja na temat grzechów


Witam Pampuszki :)

Dziś chciałabym poruszyć temat "tzw. grzechów" jedzeniowych.

Na pewno każda z Was ma inne i radzi sobie z nimi na inny sposób.

Moimi grzechami są szeroko rozumiane węglowodany . Tutaj uśmiech w stronę mojej mamy i babci, które posiadają tak wspaniałe umiejętności kulinarne wszczepiły we mnie to zamiłowanie. Kiedyś czytałam, że w pierwszych latach życia dziacka ( baa nawet w życiu płodowym) kształtują się nasze nawyki żywieniowe. Zgadzam się z tym w 100% !!!

O ile będąc niemowlakiem podobno byłam strasznym niejadkiem plującym wszystkim co umieszczono mu w paszczy :P Zmieniło się to bardzo szybko gdy wywieziono mnie na wieś do babci na wakacje. Moja babcia nie cackała się tak jak moja mama i nakarmiłam mnie kapuśniakiem i innymi wiejskimi frykasami i okazało się, że jednak już niejadkiem nie jestem :) 

Co do tych nawyków żywieniowych mam identyczne gusty kulinarne jak moja mama np. nie lubimy grochu, do wymiotów może nas przyprawić nawet najmniejszy kawałek kożucha z mleka, nasza ulubiona zupa to ogórkowa, kochamy : pyzy, kopytka, wszystkie rodzaje placków, naleśniki, krokiety itp, itd., różnica była jedna moja mama lubiła słodycze ja średnio.

W przypadku mojej mamy wszystko się zmieniło gdy okazało się, że ma cukrzycę typu II. Przeszła na typową dietę dla cukrzyków, bardzo poważnie do tego podeszła i nie dość, że dzieki diecie czuje sie już dobrze ( kiedyś prawie się przewracała ze zmęczenia) to jeszcze osiągneła zdrową wagę. Nie pamietam od kiedy żyje by moja mama była aż taką laską hehe Wiem, że jeżeli sama nie będę dbała o to co jem i jaki tryb życia prowadzę ta cukrzyca dopadnie także mnie, więc logiczne nie mam zamiaru na to czekać. 

Nie chodzi mi żeby mieć 6 pak na brzuchu, ani idealnie wypukły tyłeczek czy cokolwiek innego zewnetrznego, najważniejsze jest zdrowie, a wygląd to drugorzędna sprawa. Dlatego nie rzucam się na łeb na szyje na diete 1000 kcal. Staram się myśleć co jest dla mnie lepsze i nie rzucam się na placki jak jakiś głodomór, zjem owszem ale mniej i delektuje się smakiem, a nie łykam na tępo jak bocian żabę :P 

Póki co jestem z siebie dumna bo :

- nie pije alkoholu w tygodniu/ w weekend piję ale uważam na ilości

- nie pale papierosów ( to jest moje najwieksze osiągniecie, zuplenie inaczej sie oddycha 

- pije codziennie 1,5l wody niegazowanej 

- nie pije słodkich napojów 

- wprowadziłam więcej owoców i warzyw

- jem 4-5 posiłków w równych odstepach czasu

- staram sie wiecej ruszać ( nadal nad tym pracuje ale juz jest znacznie lepiej)

- nie warzę się obsesyjnie 

Dbam o wygląd ale i o wnętrze, staram się więcej czytać i orientować co się dzieje wokół mnie :)

Dziś wybywam na weekend i będzie to na pewno intensywny i pełen wrażeń czas :)

Wam także życzę miłego, aktywnego weekendu (pa)

  • nieznajoma-ona

    nieznajoma-ona

    25 lipca 2014, 17:37

    dobrze Ci idzie, masz bardzo racjonalne podejście do sprawy :) dzięki temu szybciej osiągniesz swój cel niż osoba, która będzie się katować dietą, a później wróci do niej efekt jojo

  • brukselka!

    brukselka!

    25 lipca 2014, 15:18

    "Jak bocian żabę" :D:D Myślę, że masz zdrowe i rozsądne podejście do diety. Wszystko jest dla ludzi:)