od 12 do 18 na nogach więc już o bieganiu tylko myślałam, ale też ledwo ;)
zakupy zrobione oczywiście w nadmiarze;) ale strój do ślubu kompletny. Sukienka, bolerko, buty i szlus :) gotowe. oczywiscie kupilam jeszcze jedna sukienkę i cudną marynarkę w lumpie , ale o tym cicho sza. no przyznam się lubię promocję i lumpeksy.
no i może wydać się to głupie chociaż mysle ze nie do konca, gdy już jestem bliżej 80 kg niż dalej wybór w sklepach jest nie do zniesienia. jednak mimo wszystko wciąz częściej ubrania wybierają mnie niż ja je ;)
jeszcze wciaz sie zastanawiam nad kostiumem z krótki spodenkami :)
Na marginesie
w każdym razie mam cel o którym nie chcę mówić, jeśli się wszystko uda to w październiku Wam zdradzę. Do tego czasu chciałabym schudnąć do potrzebnej mi wówczas wagi. mam nadzieje że w domu zacznę gotowac wszystkim.
Dzis gdy o 14 było cieplej niż na patelni włożonej do piekarnika zrobiłam coś dobrego dla siebie i poszłam na basen. /tez zamiast biegania . bo jak wrócę do domu to pomysla ze wracam z równika, a nie stąd.
W koncu nie kupiłam papierosów a cukierki z szałwii :) które uwielbiam i zawsze kojarza mi sie ze stresem bo zassywałam się nimi podczas sesji.
Nie żebym paliła - ani nawet okazjonalnie. jednak przez faceta rzecz jasna okazało się , że to pomogło. (podsumowując w życiu 3 paczki , prawie jak trzy pączki, jednak prawie robi różnicę)Ale to juz stare dzieje ::) słonce daje czadu więc wydzielają się endorfiny :) i optymizm jest z nami:) a taże pożary w tramwajach i spięcia elektryczności w domu.
taki miałam wczorajszy dzień. najpierw zapalił się tramwaj, którym jechałam. dobrze że nie mój wagon, ale spokojnie w pierwszym nie było juz nikogo. Wypuściła nas z kłębów dymu pani maszynistka.
a jak wrocilam do domu wysiadł nam prąd w trakcie wirowania pralki.
i przezylysmy ze wspolokatorka szok. co to się dzieje. i juz byla wizja bez lodóki całą noc i bez prądu. ale okazalo sie ze tylko polowa gniazdek w domu niedziala. pomogli sasiedzi. pożyczyli przedłużacz i jakos noc przetrwaliśmy :)
no i tyle.
worex
26 lipca 2012, 19:29btw nie ja biorę ślub a moja kuzynka;)